Kibice
z rosnącym zdziwieniem przyglądali się wybiegającej na boisko drużynie Unii.
Ci, o bardziej sokolim wzroku, gorączkowo komentowali: tak, tak - Jemu też się sypie. Ooo,
patrzcie - i tamtemu też !.
I faktycznie: Dubielowi
i Kotwie
kurzyło się, że hej !. Nowak,
Witek i Czarnecki
też byli nieźle obsypani. W sumie najmniej pyłu zalegało na
bramkarzu Czekanowskim
oraz na Białasie, Guzym i Palembie.
Na tym tle najlepiej prezentowali się Kuciewicz
i spontanicznie witany Spodzieja,
który wreszcie powrócił do składu.
Nawet najbystrzejsze oko nie mogło wypatrzyć na nich odrobinki pyłu.
Niestety nadal nie było Rusinka. To była przykra wiadomość: Rusinek miał sezon z "głowy" i w 1959 r. nie pojawił się już w barwach Jaskółek, co wyraźnie je osłabiało.
Tajemnica "przykurzenia" Unistów wyjaśniła się zaraz po pierwszym gwizdku sędziego.
Nawet najbystrzejsze oko nie mogło wypatrzyć na nich odrobinki pyłu.
Niestety nadal nie było Rusinka. To była przykra wiadomość: Rusinek miał sezon z "głowy" i w 1959 r. nie pojawił się już w barwach Jaskółek, co wyraźnie je osłabiało.
Tajemnica "przykurzenia" Unistów wyjaśniła się zaraz po pierwszym gwizdku sędziego.
Kiedy
wybita na aut piłka zamarła obok ogrodzenia, zdumieni kibice
zobaczyli, że podchodzący po nią piłkarz Unii
ma solidnie posypaną głowę kilkoma warstwami popiołu.
Nie było
wątpliwości: kierownictwo klubu poleciło zawodnikom po
kompromitacji i "grzechach zaniechania" w Rzeszowie, posypać
solidnie głowy popiołem na znak skruchy i pokuty !!!.
Z takiego sposobu powinno się korzystać po dzień dzisiejszy, co dla niektórych mogłoby to oznaczać niemycie głowy przez długie tygodnie. "Czysta oszczędność".
O ile za news dotyczący popiołu nie mogę brać pełnej odpowiedziaalności, to z całym przekonaniem i w zgodzie z faktami, mogę teraz napisać : do Tarnowa zawitał współlider rozgrywek !.
Z takiego sposobu powinno się korzystać po dzień dzisiejszy, co dla niektórych mogłoby to oznaczać niemycie głowy przez długie tygodnie. "Czysta oszczędność".
O ile za news dotyczący popiołu nie mogę brać pełnej odpowiedziaalności, to z całym przekonaniem i w zgodzie z faktami, mogę teraz napisać : do Tarnowa zawitał współlider rozgrywek !.
Stal przed meczem z Unią notowała złotą passę. Wygrywała i gromiła !.
Dla zespołu kroczącego prostą drogą do awansu było wszystko jedno, czy gra u siebie, czy gra na wyjeździe. Czołówka była zbyt wyrównana, by móc pozwolić sobie na stratę choćby 1 punktu. Unia miała być dla Stali tylko kolejną przystawką na drodze do jej awansu do I ligii.
Dla zespołu kroczącego prostą drogą do awansu było wszystko jedno, czy gra u siebie, czy gra na wyjeździe. Czołówka była zbyt wyrównana, by móc pozwolić sobie na stratę choćby 1 punktu. Unia miała być dla Stali tylko kolejną przystawką na drodze do jej awansu do I ligii.
Czy zaspokoiliśmy podniebienia smakoszy z Sosnowca i czy piłkarze po meczu przyodziali zakupione przez kierownictwo Unii wory pokutne, o tym dowiecie się z kolejnego odcinka...