Mimo,
że był to już 9 września 1959 r., to Unia jechała do Rzeszowa na
typową majówkę, wczasy pracownicze, czy jak kto woli do
sanatorium, lub jak to dawniej mówiono "do wód". Kibice nie mieli wątpliwości: styrane po ostatnim meczu nerwy zostaną ukojone wysokim zwycięstwem nad Walterem.
Bo i zaiste - w tym meczu Jaskółkom nie mogło się nic złego przydarzyć. Walter przegrywał w lidze wszystko, co się tylko dało przegrać, a od najlepszych drużyn dzieliło go aż 19 punktów, co przy systemie wynagradzania zespołów 2 punktami za zwycięstwo, było przepaścią i odległością podobną do tej, jaka dzieliła Rzeszów od gwiazd.
Jedyny punkt, jaki Walter miał na koncie, został zdobyty w 10 kolejce w meczu z Naprzodem, a i tu rodziło się podejrzenie, czy sprawozdawcy z tego meczu nie pomylili się przy podawaniu końcowego wyniku.
Na stadionie Waltera spotykały się więc dwa światy.
Gospodarze - drużyna w tych rozgrywkach co rusz poniżana, traktowana jak przysłowiowy chłopiec do bicia, na którym można było ustanawiać i poprawiać klubowe rekordy w wysokości wygranych, z czego np. skrzętnie
skorzystał Piast Gliwice /8:0/.
A z drugiej strony Unia - zespół, który przebojem i w pięknym stylu wdarł się na II - go ligowy Olimp, ogałacając po drodze najlepszych w tej klasie z punktów i nadziei.
Bo i zaiste - w tym meczu Jaskółkom nie mogło się nic złego przydarzyć. Walter przegrywał w lidze wszystko, co się tylko dało przegrać, a od najlepszych drużyn dzieliło go aż 19 punktów, co przy systemie wynagradzania zespołów 2 punktami za zwycięstwo, było przepaścią i odległością podobną do tej, jaka dzieliła Rzeszów od gwiazd.
Jedyny punkt, jaki Walter miał na koncie, został zdobyty w 10 kolejce w meczu z Naprzodem, a i tu rodziło się podejrzenie, czy sprawozdawcy z tego meczu nie pomylili się przy podawaniu końcowego wyniku.
Na stadionie Waltera spotykały się więc dwa światy.
Gospodarze - drużyna w tych rozgrywkach co rusz poniżana, traktowana jak przysłowiowy chłopiec do bicia, na którym można było ustanawiać i poprawiać klubowe rekordy w wysokości wygranych, z czego np. skrzętnie
skorzystał Piast Gliwice /8:0/.
A z drugiej strony Unia - zespół, który przebojem i w pięknym stylu wdarł się na II - go ligowy Olimp, ogałacając po drodze najlepszych w tej klasie z punktów i nadziei.
Wchodzący na murawę boiska piłkarze Jaskółek mieli jasne, bezchmurne i łagodne oblicza.
Wyglądali na natchnionych dobrem i przyjaźnią,
zdawało się, że dopiero co opuścili buddyjski klasztor. Szlachetne
intencje biły z ich lic.
Do Rzeszowa przyjechała misja pokojowa, nacechowana głębokim współczuciem i zrozumieniem dla sponiewieranego przeciwnika...
Chciałoby się powiedzieć: "Om Mani Padme HUM", albo wypuścić z rękawa gołąbka pokoju.
Do Rzeszowa przyjechała misja pokojowa, nacechowana głębokim współczuciem i zrozumieniem dla sponiewieranego przeciwnika...
Chciałoby się powiedzieć: "Om Mani Padme HUM", albo wypuścić z rękawa gołąbka pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz