I na te sparingi w Tarnowie najbardziej czekano. Na pierwszy ogień poszedł Hutnik Nowa Huta, zaliczany do czołówki III ligi. 28 lutego 1960 r. kibice Jaskółek mieli uzyskać odpowiedź na jakim etapie przygotowań znajduje się nasz zespół. Mecz rozegrano w Nowej Hucie, ale Praszczurowi nie sprawiło to większej trudności - znalazł się na stadionie.
Unia zagrała z Hutnikiem N. Huta w składzie: Czekanowski, Białas, Mazurek, Kuciewicz, Guzy, Nowak, Witek /Brosz/, Fudalej, Rusinek, Dubiel /Kotwa/, Palemba.
Czołowy zespół III ligi postawił się Jaskółkom . Zagrał ambitnie, odważnie, wykazał dobre przygotowanie siłowe. Poczynał sobie jednak bardziej archaicznie od Unii, zwłaszcza w ataku, gdzie miał trudności z wypracowaniem sobie klarownych sytuacji. Gubiła go typowo krakowska szkoła piłki, polegająca na wielu podaniach i grze aż nadto kombinacyjnej.
Największe zagrożenie dla Unii stanowiły rajdy i strzały pozyskanego z Cracovii Kasprzyka. Był niczym narowisty rumak, nieprzewidywalny dla obrońców Jaskółek, ale i często dla ... partnerów i samego siebie. Brak zgrania był u niego widoczny, podobnie jak i w przypadku innego nabytku z "Pasów" - Wąchala.
Ale przecież i w Unii też pokazał się b. piłkarz Cracovii - Fudalej. I to jak się pokazał !. W 8 minucie zainicjował On szybką akcję, atakowany przez zawodnika Hutnika, założył mu sprytnie "siatkę", odegrał piłkę do Rusinka, a ten, mimo że był w dobrej sytuacji strzeleckiej, przedłużył bieg futbolówki do Guzego. Guzy popisał się plasowanym, czystym strzałem, który przyniósł nam bramkę !!!.1:0 dla Unii - ten rezultat nie uległ już zmianie.
Postawa Unii w przekroju całego meczu musiała zadowalać, a wyczyny Rusinka, najczęściej nieuchwytnego dla rywali, budziły podziw. Rusinek był już w ligowej formie i to też napawało optymizmem !. Unia zasygnalizowała rywalom, że będzie się liczyć w drugoligowej rozgrywce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz