73/ 1960 r. - II LIGA - I KOLEJKA; GARBARNIA KRAKÓW - UNIA - I POŁOWA:
Piłkarze Garbarni mimo brawurowego przebrnięcia przez III ligę i stosunkowo mocnego składu, nie
wyglądali jednak na pewnych siebie. Niby to Chłopcy z zadziornego Ludwinowa, ale coś
za często spoglądali podczas rozgrzewki w kierunku rozbiegających się po murawie
piłkarzy w biało - niebieskich strojach.
Jednak jedenastka Unii
robiła już wrażenie na II -go ligowych stadionach.
Uniści
rozegrają inauguracyjny mecz w składzie: Władysław
Czekanowski, Stanisław Białas, Czesław Mazurek, Mariusz Kuciewicz,
Reinhold Guzy, Ryszard Nowak, Alojzy Witek, Czesław Fudalej, Wiesław
Rusinek, Rufin
Dubiel oraz Leon Palemba.
A
może skrywana niepewność gospodarzy brała się z tego, że Garbarnia po tryumfalnym pochodzie przez boiska III
-ej ligi, później jakby wytraciła impet i w toku przygotowań
nie potrafiła już złapać właściwego rytmu ?. Jej wyniki i
nienajlepsza forma ze sparingów znacznie odbiegały in minus od
osiągnięć Jaskółek.
No ale cóż, sparing to jednak tylko
sparing, nie jest on jeszcze ostatecznym probierzem możliwości
drużyny.
Jeszcze chwila dzieli nas od gwizdka sędziego, więc
nadal trochę pospekulujmy.
Może na nieco speszone spojrzenie Krakusów ma wpływ liczba kibiców, którzy złaknieni dobrego
futbolu, a może złaknieni słynnych pomeczowych spotkań u "Fafika", albo jeszcze lepiej w "Swojskiej",
tłumnie przybyli na stadion ?.
Takiego mrowia ludzi już dawno tu
nie było, więc i ciśnienie odczuwane przez piłkarzy musi być
zwielokrotnione.12
tysięcy kibiców !!!
- tylu chętnych przybyło zobaczyć udany powrót Garbarni na drugoligowe szlaki !!!. Dzisiaj nawet na niektóre mecze naszej
reprezentacji przychodzą mniejsze rzesze sympatyków.
Wszystko dosyć
szybko się wyjaśniło.
Garbarnia
faktycznie nie była w swojej szczytowej formie. Grała ambitnie, ale to było o wiele za mało, by otrzymać laurkę i
przepustkę do zwycięstwa.
Szczególnie staroświecko poczynał
sobie atak. Brakowało szybkich wymian piłek, gra była nazbyt
koronkowa i przejrzysta dla rozważnie grających obrońców Unii.
Posyłanie piłki wzdłuż naszego pola karnego nie przybliżało
Garbarni ani o cal do naszej świątyni, za to wykruszało
jej
siły i zapał. Jasiówka
z każdą minutą sprawiał wrażenie coraz bardziej zagubionego, ale
to nie był Jego dzień. Wpisał się swoją grą w bezproduktywne
akcje, zatracił instynkt strzelecki, a kiedy miał już dobrą
okazję, nie potrafił jej spuentować silnym i celnym uderzeniem.
Na
dodatek nie otrzymywał wsparcia od chimerycznego Cholewy
na prawym skrzydle i środkowego Sitki,
którego zresztą zmienił Grabowski.
Kibice liczyli na pomocnika Browarskiego,
ale ten z kolei liczył na ... kolegów i rozgrywał mecz w żółwim
tempie.
Ponad przeciętność wybijał się Rogoda
na obronie, ale prawdziwym ojcem opatrznościowym był Stroniarz
w bramce.
Już w 11 minucie meczu pokazał kunszt, przerzucając
piłkę nad poprzeczką po chytrym strzale Dubiela. Serca kibiców Garbarni zamarły, Dubiel złapał się za głowę, nie dowierzając, że bramkarz obroni Jego uderzenie, ale wynik meczu ani drgnął.
Stroniarz
przeszedł potem do Cracovii, został pobity przez dawnych kolegów z
Garbarni, ale o tym powspominamy we właściwym czasie ...
Jego
vis a vis także nie próżnował. Czekanowski
zebrał
soczyste brawa po pięknych paradach, dzięki którym powstrzymał
strzały Jasiówki
i Cholewy.
Unia
na tle tak dysponowanego rywala może nie olśniewała, ale remisowy
wynik był dla niej jak najbardziej do przyjęcia.
Nie ma nic
gorszego, jak trafić na początek sezonu na beniaminka i to z
niezłym składem i 12 tysiącami fanów wokół murawy.
Chwilami
gra Unii upodabniała się do poczynań rywala, by po chwili błysnąć
jednak szybszą akcją i ciekawszym zagraniem.
Świetnie poczynał
sobie Rusinek,
który woził niemiłosiernie obronę Garbarzy, ale bez efektu w
postaci gola.Pierwsza
połowa zakończyła się wynikiem remisowym 0:0.