Na
stadionie w Lipinach grało się zazwyczaj ciężko.
Niewielu zespołom udawało się wyjść z twarzą ze spotkań tam rozgrywanych.
W pierwszej rundzie żadna z drużyn w Lipinach nie wygrała i ten fakt miał swoją wymowę !.
Niewielu zespołom udawało się wyjść z twarzą ze spotkań tam rozgrywanych.
W pierwszej rundzie żadna z drużyn w Lipinach nie wygrała i ten fakt miał swoją wymowę !.
A dodać należy, że pojawiły się tam wówczas
takie drugoligowe tuzy, jak Stal Sosnowiec, Piast Gliwice, czy krakowski Wawel !.
Dopiero na początku rundy rewanżowej boisko Naprzodu "odczarowała" Stal Mielec, która wygrała z gospodarzami i nieoczekiwanie zainkasowała 2 punkty.
Dopiero na początku rundy rewanżowej boisko Naprzodu "odczarowała" Stal Mielec, która wygrała z gospodarzami i nieoczekiwanie zainkasowała 2 punkty.
Potem wszystko wróciło do normy i toczyło się według dobrze znanego
scenariusza. Kolejne zespoły przyjeżdżały i po 90 minutach
odjeżdżały, nie tylko z zerowym kontem punktowym, ale niekiedy i
ze sporym bagażem straconych bramek.
Nie było wątpliwości, iż losy czekającego nas spotkania będą w dużej mierze zależeć od postawy naszej defensywy. Tymczasem nad Unią pojawiły się czarne chmury. Zestawienie obrony Jaskółek było w tym meczu mocno eksperymentalne, ponieważ z przyczyn obiektywnych nie mogli wystąpić w tej formacji dotychczas podstawowi gracze. Zabrakło przede wszystkim bramkarza Czekanowskiego, którego zastąpił Kazimierz Leśniak. Na próżno też wypatrywano Białasa. Tego z kolei zastępował Palemba. Ze składu wypadł również Tyliszczak, na pozycji którego pojawił się Kuciewicz.
W tej sytuacji nie dziwi, że kibice Unii czekali na rozstrzygnięcie meczu z przysłowiową "duszą na ramieniu". Czy dusza wróciła na swoje miejsce, dowiemy się już niebawem, w kolejnym odcinku ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz