wtorek, 20 stycznia 2015

72/ 1960 r. - II LIGA - ZAPOWIEDŹ 1 KOLEJKI: GARBARNIA KRAKÓW - UNIA TARNÓW;

W 1960 r. Garbarnia miała już swoją piękną historię, tak piękną i niedościgłą, że Jaskółki do dnia dzisiejszego mogą o niej li tylko pomarzyć.

W 1929 r. "Brązowi" byli o krok od zdobycia tytułu Mistrza Polski, ba - okazali się najlepsi w rozgrywkach - ale mieli pecha. Ich główny rywal do tytułu - Warta Poznań, na boisku przegrała z Turystami Łódź, ale później, przy zielonym stoliku, przyznano jej walkower, gdyż w zespole z Łodzi
pojawił się nieuprawniony gracz. Dzięki temu Warta wyprzedziła Garbarnię jednym punkcikiem.

To, co się nie udało w 1929 r., udało się Garbarni w 1931 r.
Wywalczyła wtedy koronę Mistrza Polski. Po wojnie też znajdziemy Garbarnię w I -szo ligowych tabelach, ale też i był to okres powolnego schodzenia z piedestału.
Garbarni przytrafił się nawet w 1959 r. spadek
do Krakowskiej Ligii Okręgowej /III liga/, stąd i w opisanym już sezonie nie mieliśmy sposobności powalczyć z "Brązowymi".
Ale też ten spadek był typowym wypadkiem przy pracy. Garbarnia, której nazwa wywodzi się od opiekuńczych Zakładów Garbarskich, w III lidze nawiązała do swoich korzeni i porządnie wygarbowała skórę rywalom, aplikując im coś około setki goli !!!.

Żeby w sezonie, na niezłym przecież piłkarskim poziomie /ówczesna III liga, to obecna II liga/, strzelić przeciwnikom 100 goli, to trzeba mieć w składzie nie krasnoludki, ale wybitnych graczy.

I Garbarnia takich miała.

Wspomnę o dwóch, chociaż tylko jednego bardzo obawiali się kibice Unii.
Ten drugi był jeszcze za młody, ale wkrótce cały świat miał o nim usłyszeć, a zwał się Robert Gadocha.

To nazwisko, zwłaszcza w latach 70 -tych elektryzowało kibiców nie tylko w Polsce, ale dosłownie na świecie. To przecież złoty medalista z Mistrzostw Olimpijskich w Monachium, to członek drużyny narodowej, która w 1974 r. pod wodzą trenera Kazimierza Górskiego sięgnęła po 3 miejsce na Mistrzostwach Świata w Niemczech. W walce o medal Polacy pokonali Brazylię 1:0, a Gadocha został wybrany do złotej "jedenastki" tych mistrzostw !  Był jednym z najlepszych lewoskrzydłowych naszego globu !. 

Ale jednocześnie był wychowankiem Garbarni !. Odszedł z tego klubu w 1965 r., miał jeszcze roczny epizod w Wawelu Kraków, ale potem znalazł się w klubie, z którym co starsi kibice będą Go zawsze kojarzyć: w warszawskiej Legii.

Jerzy Jasiówka. To kolejny as w talii Garbarni.
Znałem kibiców Garbarni, którzy wspominali nieomal rodzinną atmosferę panującą w tamtych latach na stadionie ich klubu. Życie na boisku mieszało się z życiem pozaboiskowym. Czy mecz wygrany, czy przegrany, piłkarze wraz z ich fanami przemieszczali się wydeptanym przez siebie szlakiem wiodącym "przez" krakowską kawiarnię "Fafik", czy choćby "przez" knajpę o nieprzypadkowej nazwie "Swojska".
Wspomnieniami powracali też do 1966 r., kiedy to na drodze ich drużyny w walce o 1/8 finału Pucharu Polski stanął sam mistrz kraju - zabrzański Górnik !
Przecierali oczy, kiedy na murawę wybiegali znani z przekazów radiowych i telewizyjnych: Włodek Lubański, Zyga Szołtysik, Ernest Pol /Pohl/, czy Stanisław Oślizło. Jak jeden mąż - wszyscy to reprezentanci Polski !.
Trochę byli zawiedzeni, że do bramki nie wystawiono popularnego wówczas, kolejnego reprezentanta - Huberta Kostki, ale zastępujący go Gomola, to też był przedniej marki golkiper.
W 43 minucie kombajn z Zabrza zaciął się !!!. Odsterczyl podał piłkę do Jasiówki, a ten strzelił gola, otwierając sobie i drużynie drogę do kolejnej rundy.Garbarnia z szansy skorzystała, wygrała 3:2, to dopiero była sensacja !.

Mijają lata i oto spotykamy Jasiówkę wyprowadzanego przez Milicję Obywatelską z budynku Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Krakowie. Co On tam robił ?. Ano przyszedł wraz z kolegami z zespołu, by wymóc zmianę decyzji o likwidacji ukochanego stadionu i postawienia na jego miejscu hotelu "Forum". 
Milicjanci prowadzą Jasiówkę, trzymając go mocno pod ręce.
W okolicach plant bacznie rozglądają się wokół siebie, czy przypadkiem nie mignie im gdzieś twarz wyższego szarżą, po czym puszczają Jasiówkę wolno !.
Wiadomo, chłopaki z Ludwinowa, którzy w najbliższą niedzielę bynajmniej nie pójdą do kościoła, ale na mecz Garbarni obowiązkowo !. Decyzja władz jest jednak nie do podważenia - Kraków musi mieć nowoczesny hotel w pięknym miejscu !. 
Ponoć rozżalony tym Jasiówka kończy karierę, tak wyglądało wtedy przywiązanie do barw klubowych !.
I znowu mijają lata. Pan Jerzy zostaje Prezesem Garbarni.

Ale czas przerwać kreślenie sylwetek wspaniałych piłkarzy Garbarni, bo oto rozpoczyna się rozgrzewka przed inauguracyjnym meczem II ligi: Garbarnia - Unia; wśród rozgrzewających się jest i Jerzy Jasiówka !.

niedziela, 18 stycznia 2015

71/ 1960 r.; INNE SPARINGI PRZED II LIGĄ.


Inne, nie znaczy gorsze - wręcz odwrotnie.Unia w przedsezonowych sprawdzianach  szła od zwycięstwa do zwycięstwa. 
Rozniosła Spartę Lubań 6:0. Nie mieliśmy litości dla teamu, z którego wywodziła się ok. 1/4 naszego składu.
Jedno trzeba Unistom oddać - kolejnych sparingpartnerów potraktowali jeszcze bardziej bezpardonowo.
Przekonała się o tym dobitnie drużyna Gwardii z dalekiego Koszalina, którą Jaskółki sprowadziły do futbolowego parteru w kolejnym sparingowym spotkaniu. 
Wynik 9 : 0 dla Unii, mówi wszystko za siebie !!!. Kibice żartowali, że zawodnikom nie powiedziano, że to jeszcze okres przygotowań i że pewnie grali w błędnym
przekonaniu, iż to już sezon w pełnej krasie !.
Siłę Unii odczuł także Górnik Wałbrzych, z którym wygraliśmy 2:0.
W tej sytuacji kibice z niecierpliwości czekali na początek ligi i oczywiście doczekali się go !