poniedziałek, 22 grudnia 2014

70/ 1960 r. KOLEJNY SPARING PRZED II LIGĄ: UNIA - WISŁA KRAKÓW.

Czekanowski, Białas, Mazurek, Kuciewicz, Nowak, Guzy, Witek, Fudalej, Rusinek, Dubiel i Palemba, na oczach 2 tys. widzów, mieli stawić czoła ekstraklasowej Wiśle.
Wisła bardzo poważnie podeszła do tego sparingu. Już same nazwiska niektórych Wiślaków mogły przyprawić o drżenie serca, a co dopiero ich gra !.
Niech za komentarz wystarczą krótkie wizytówki niektórych z nich:
20 latek -  Andrzej Sykta, rok wcześniej zadebiutował w reprezentacji w zwycięskim  /6:2/ meczu z Finlandią, sam strzelił 1 bramkę. Finowie mieli do niego pecha - wiele lat później strzelił ich drużynie HJK w Helsinkach gola w Pucharze Zdobywców Pucharu. Finowie dwukrotnie wysoko przegrali z Wisłą i odpadli z rozgrywek; Władysław Kawula - 23 lata, szwajcarska precyzja przy karnych i wolnych, 5 - krotny reprezentant Polski, właśnie w 1960 r. debiutował w spotkaniu z Francją;Bronisław Leśniak, który miał kłopoty z przeczytaniem wieczorem książki, ale nie miał problemów z bronieniem strzałów. Powód ? - ponoć miał słaby wzrok i na meczach korzystał ze szkieł kontaktowych;
Zresztą, gdyby zapomniał o szkłach, to i tak mógł spać spokojnie - miał przed sobą znakomitego obrońcę - Ryszarda Budkę, także reprezentanta Polski.
Wszyscy wymienieni zagrali przeciwko II -go ligowej Unii.
Kibice dowcipkowali, że działacze Unii przekazali przed meczem piłkarzom, iż grać będą z rezerwami Hutnika, żeby nasi nie spanikowali. 
Nie spanikowali, choć początek spotkania należał do gości.

Ich dobra gra została uwieńczona golem Sykty w 31 minucie.
Unia miała też swoje okazje, jak choćby tą wypracowaną przez Nowaka, który znakomicie wypatrzył Rusinka w tłumie graczy. Rusinek strzelił mocno, ale minimalnie obok słupka.Nowak był wszędzie, chwilami wydawało się, że za mało mu gonienia za piłką w barwach Unii i że przywdzieje strój gości, kiedy ci będą konstruować akcje, by móc się i w nie włączać. Był niespożyty i wszędobylski. To wyróżniająca się postać tego meczu.

Po przerwie nie mająca nic do stracenia Unia zagrała śmielej i trzeba było widzieć zdziwione miny kierownictwa Wisły. Okazało się, że Jaskółki dorównują  piłkarzom z najwyższej klasy rozgrywek.Do 82 minuty można było jeszcze udawać, że nic się nie dzieje, wszak goście mimo wszystko prowadzili. Ale w tej minucie stało się !!!.

Kapitalnie wykonany rzut rożny przez Palembę, mocny rogal zatacza łuk i piłka wpada ... do siatki !!!. 1:1,  Unia  wyrównała!!!.

Żeby co nieco przytłumić wielkość tej sytuacji goście ochoczo przyznawać zaczęli się do ... gola samobójczego, jak wtedy mówiono.
Jako winnego wskazali swojego obrońcę Świderka, który miał dopomóc piłce w drodze do siatki. Tłok był niemały przed Leśniakiem, więc kibice mogli mieć wątpliwości co do prawdziwego autora gola, ale wielu piłkarzy Unii twierdziło po sparingu, że był on wyłączną zasługą naszego Palemby !!!.

Wisła wyglądała na skonsternowaną, Unia na pobudzoną. W 84 minucie piłka po kapitalnym, niesygnalizowanym uderzeniu Rusinka, ląduje na słupku, jak spod ziemi wyrósł koło niej aktywny Fudalej, który z całej siły pakuje piłkę do bramki !!!.
Euforia !!!, którą psuje sędzia Roik z Tarnowa, uznając iż gol nie może być uznany /rzekomo już  Rusinek był na spalonym/.
Nie wiem, czy sędzia Roik nie był przypadkiem z "tych" Roików. "Tych", czyli Roików - legendarnych i naprawdę dobrych graczy z Tarnovii z okresu przed i powojennego /słynni bracia Roikowie/.

Chyba jednak było wszystko w porządku, bo nawet Praszczur,  zaznaczył w notce, że sędzia podjął słuszną decyzję.

Ale i tak było się z czego cieszyć. Po bardzo dobrym meczu Unia zremisowała z Wisłą 1:1 !!!.
Komplementem było to, że ponoć po meczu Sykta, żegnając się z piłkarzami Unii miał powiedzieć, że do kolejnej konfrontacji tych zespołów dojdzie już za rok, i że będzie to pojedynek o ... I -szo ligowe punkty !!!. Takie oto wrażenie wywarła na Wiśle nasza drużyna !!!. Apetyty przed sezonem rosły ...

wtorek, 9 grudnia 2014

69/ 1960 r. - SPARINGI UNII TARNÓW PRZED II LIGĄ;
I na te sparingi w Tarnowie najbardziej czekano. Na pierwszy ogień poszedł Hutnik Nowa Huta, zaliczany do czołówki III ligi. 28 lutego 1960 r. kibice Jaskółek mieli uzyskać odpowiedź na jakim etapie przygotowań znajduje się nasz zespół. Mecz rozegrano w Nowej Hucie, ale Praszczurowi nie sprawiło to większej trudności - znalazł się na stadionie.

Unia zagrała z Hutnikiem N. Huta w składzie: Czekanowski, Białas, Mazurek, Kuciewicz, Guzy, Nowak, Witek /Brosz/, Fudalej, Rusinek, Dubiel /Kotwa/, Palemba.

Czołowy zespół III ligi postawił się Jaskółkom . Zagrał ambitnie, odważnie, wykazał dobre przygotowanie siłowe. Poczynał sobie jednak bardziej archaicznie od Unii, zwłaszcza w ataku, gdzie miał trudności z wypracowaniem sobie klarownych sytuacji. Gubiła go typowo krakowska szkoła piłki, polegająca na wielu podaniach i grze aż nadto kombinacyjnej.
Największe zagrożenie dla Unii stanowiły rajdy i strzały pozyskanego z Cracovii
Kasprzyka. Był niczym narowisty rumak, nieprzewidywalny dla obrońców Jaskółek, ale i często dla ... partnerów i samego siebie. Brak zgrania był u niego widoczny, podobnie jak i w przypadku innego nabytku z "Pasów" - Wąchala.
Ale przecież i w Unii też pokazał się b. piłkarz Cracovii -
Fudalej. I to jak się pokazał !. W 8 minucie zainicjował On szybką akcję, atakowany przez zawodnika Hutnika, założył mu sprytnie "siatkę", odegrał piłkę do Rusinka, a ten, mimo że był w dobrej sytuacji strzeleckiej, przedłużył bieg futbolówki do GuzegoGuzy popisał się plasowanym, czystym strzałem, który przyniósł nam bramkę !!!.1:0 dla Unii - ten rezultat nie uległ już zmianie.
Postawa Unii w przekroju całego meczu musiała zadowalać, a wyczyny
Rusinka, najczęściej nieuchwytnego dla rywali, budziły podziw. Rusinek był już w ligowej formie i to też napawało optymizmem !. Unia zasygnalizowała rywalom, że będzie się liczyć w drugoligowej rozgrywce.

środa, 3 grudnia 2014

68/ 1960 r. - SPARINGI RYWALI UNII;

Z zainteresowaniem wsłuchiwano się w informacje o przedsezonowych sparingach drugoligowych rywali Unii.
Sympatyków Unii najbardziej interesowały, oprócz występów Jaskółek, sparingi Garbarni Kraków, która miała być naszym pierwszym rywalem w nowym sezonie. Garbarnia była beniaminkiem i wszyscy zastanawiali się, czy podobnie jak Unia z klasą wejdzie ona na piłkarskie salony.
Po pierwszym sparingu zainteresowanie Garbarnią wzrosło, jako że
rozniosła ona w Andrychowie tamtejszy Beskid 4:0 /2:0/. Bramki dla "Brązowych" zdobywali: dwie Grabowski oraz Jasiówka i Kucharski.
Nastroje poprawiły się po kolejnym występie Garbarnii.
Unia Oświęcim wygrała z nią 2:1 /2:1/. Gola dla Krakowian zdobył Kucharski. Uznano, że ten mecz może wpędzić Garbarnię w kompleksy co do firm z nazwą Unia.

Szkoda, że Jaskółki nie zwały się "UNIA - ŁKS", bo kompleks byłby zwielokrotniony.
W tamtych czasach gry drugoligowców z uznanymi markami były na porządku dziennym, ale tym razem
Garbarnia przesadziła,wybierając się z motyką na słońce i na swoje nieszczęście próbując sprawdzić swoje siły z ŁKS -em.
Co prawda ŁKS jakąś potęgą wówczas nie był, ale jednak miał status pierwszoligowca i w 1959 r. zajął w ekstraklasie 8 miejsce /na 12 zespołów/.
ŁKS był w pełnym rozruchu, jako że właśnie wrócił z Węgier, gdzie rozegrał kilka spotkań.
ŁKS wygrał aż 7:0 /5:0/, a 2 gole "zabombił" obrońca G. Bomba. W Garbarni bronił Stroniarz, jeden z lepszych golkiperów w historii tego klubu.
Także i inne kluby nie próżnowały. Świetną formę awizował
Wawel, który po podobno pięknym meczu uległ świeżo upieczonemu I - ligowcowi, dobrze nam znanej Stali Sosnowiec 2:3. Machnik ze Stali obronił rzut karny egzekwowany przez Krzyżanowskiego.Wawel zmierzył się także z czołowym zespołem II ligi - grupy północnej, Śląskiem Wrocław, który w 1959 r. zajął w swojej klasie 4 miejsce. Wawel zremisował 1:1, a w jego szeregach zadebiutował "Unista" Czarnecki. Aż dziw bierze, że w tak krótkim czasie, jako rekrut, opanował podstawy wojskowego rzemiosła i wolny czas mógł poświęcić na zdobywanie punktów dla wojskowych. Tak to wtedy wyglądała służba wojskowa nowych poborowych - sportowców.
Śląsk Wrocław przeegzaminował również Naprzód Lipiny, wygrywając z nim 1:0.

Oczywiście, z uwagi na wynik, nie mógł mi umknąć sparing
Tarnovii, która przegrała ze Stalą Mielec /na wyjeździe/ 2:3, ale trzeba przyznać, że Tarnowianie stawili mocny opór silnej jedenastce z Mielca. Wszystkie bramki dla Stali zdobył Tobolik, dla Tovii Pytka i Włodek.Jeśli ktoś uważa, że jestem piłkarskim szowinistą, to się grubo myli: to, że jestem od zawsze i na zawsze kibicem
UNII, wcale nie oznacza, że nie lubię tarnovii

poniedziałek, 1 grudnia 2014

67/ 1960 r. - II LIGA - PRZED SEZONEM;



Nie wszyscy pojadą do Jeleniej Góry. Ktoś musi wziąć udział w naradzie Krakowskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej, poprzedzającej ogólnokrajowy, walny zjazd PZPN. A będzie o czym rozmawiać !.
Śląski OZPN złożył wniosek o poszerzenie ekstraklasy do 14 drużyn i stworzenie 4 regionalnych II - ich lig. Kraków byłby w II - ej lidze wraz z Lublinem, Kielcami i Rzeszowem.
Warszawa chciała w ogóle ... zlikwidować II ligę /!/, wiadoma rzecz - stolyca, a prowincja niech chodzi do teatru, a nie na stadiony.

Orginalny był też i nasz KOZPN, któremu zamarzyło się poszerzenie ekstraklasy do ... 13 zespołów. Pomysł nie wynikał z chęci walki z przesądami, ale z bardziej przyziemnych spraw: przy nowym kształcie rozgrywek, bidula Cracovia nie spadłaby do II ligi i załapała się w piewszej lidze /obecna ekstraklasa/, jako ta trzynasta.
Uprzedzając fakty: za tym ostatnim pomysłem było 10 delegatów, przeciwko 47, zaś 17 wstrzymało się od głosu. Jak widać, widok Cracovii w II lidze niejednemu się spodobał.
Odrzucono także i pozostałe wnioski i przyjęto najmniej odkrywczy wniosek Opola, by ... utrzymać II ligę w niezmienionym kształcie /24 drużyny w 2 grupach/.

UNIA miała grać nadal w grupie południowej.
Nowymi twarzami miały być zespoły, które spadły z ekstraklasy, czyli
Cracovia i Górnik Radlin oraz dwaj beniaminkowie: Garbarnia Kraków i Wawel Wirek.

Znakomitą
Unię Racibórz przeniesiono, za bardzo nie wiem dlaczego, do ... grupy północnej, tak więc kroiły im się wyjazdy do np. Szczecina, Poznania, Gdyni, czy Gdańska. Może uznano, że w Raciborzu i okolicy brakuje jodu, więc niech przynajmniej sportowcy się go nawdychają.

Wszyscy byli ciekawi, jak czołowa drużyna naszej grupy poradzi sobie w nowym otoczeniu.

Najbardziej jednak kibiców w Tarnowie frapowało pytanie, czy miejscowa Unia ponownie będzie na ustach kibiców kopanej, tak jak to było w poprzednim sezonie !.
Jedno było pewne - Unia nie miała już gdzie trwonić punktów, bo przecież
Szombierki i Walter
spadły do III ligi. !!!.

piątek, 28 listopada 2014

66/ 1960 r. - II LIGA - PRZYGOTOWANIA DO SEZONU


                           
Przeniesiemy się teraz w naszym wehikule czasu do początków roku 1960.
W macierzystych Zakładach Azotowych i w samym klubie, nastrój ożywienia i pełnej aktywności.
W Zakładach rozpoczyna się właśnie I etap olbrzymiej rozbudowy.
Niemiecka Republika Demokratyczna dostarczyła Azotom nowe urządzenia, dzięki którym będzie można produkować 9 tysięcy ton chloru rocznie, a według optymistycznych prognoz nawet 18 tysięcy ton.

W klubie także zmiany i nowe twarze. Chociaż nie do końca nowe. Klubowym korytarzem przechadza się dawno tu nie widziany
Czesław Mazurek.Zakończył służbę wojskową, wraca do klubu. Unia odzyskuje obrońcę, którego bez wahania umieściłbym w złotej jedenastce wszech czasów ZKS UNIA, gdyby taka w ogóle powstała.

Jeśli obrona Jaskółek była w poprzednim sezonie monolitem, to teraz zapowiada się na beton, którego skruszyć nie będzie łatwo - tak spekulują kibice.
Za
Mazurkiem klubowym korytarzem przemykają kolejni zawodnicy. 
Niektórzy błądzą, wchodzą do niewłaściwych pomieszczeń, zastanawiają się. To nowe nabytki Jaskółek. 
Czekanowski doczeka się rywala do pozycji bramkarza w osobie Tadeusza Sienkiewicza z Górnika Złotoryja. Tuż za nim idzie Dzierżoń z Polonii Bytom. 
Spokojnie kroczy Fudalej, który nad biało - czerwone pasy Cracovii wolał biało -niebieskie barwy Unii. Ma wzmocnić siłę rażenia ataku Jaskółek.
Po tym transferze kibice wiele sobie obiecują.
Czesław Fudalej liczy sobie zaledwie 20 lat, ale ma już za sobą dwa sezony w ekstraklasie i 18 występów na najwyższym szczeblu rozgrywek. Nie zdobył tam co prawda gola, ale to talent poparty już cennym doświadczeniem.

Wszyscy wchodzą do jednej sali. Siedzą tam już Sekretarz Klubu -
K. Bryg, kierownik sekcji Boryczko, Kierownik I drużyny, znany działacz Szczerba. 
Jest i nowy trener Unii - Karol Bielecki, który gwarantuje "hokejowe" wyniki drużyny, wszak nie od parady jest sędzią hokeja na lodzie. Towarzyszą Mu instruktorzy: Tatczyn i Multan /rezerwy i juniorzy/. 
Kibice wzdychają: może ta trójca wprowadzi do składu więcej wychowanków Jaskółek, bo póki co, to siła zespołu głównie wojskiem zaciężnym stoi. Pierwsze jaskółki już się pojawiły w osobach Kotwy i juniora Brosza, który zagrał w dwóch ostatnich meczach sezonu 1959 r.
Trener odczytuje nazwiska zawodników. Oprócz już wymienionych swoją obecność
potwierdzają m.in:
Czekanowski, H. Leśniak,
Palemba, Białas, Tyliszczak, Nowak, Guzy, Kuciewicz, Spodzieja, Dubiel, Rusinek, Witek
. Na koniec trener odczytuje nazwiska kolejnych wychowanków dokooptowanych do szerokiej kadry: Florka i Brożka.Sekretarz klubu - K. Bryg rozgląda się wokół, jakby kogoś szukał, w końcu jakby wyrywa się z zadumy - no tak, Czarneckiego nie ma, bo przecież teraz na niego przyszła kolej przejścia do wojskowego Wawelu Kraków !.

Krótka odprawa i wszyscy idą w kierunku autokaru. Jeszcze chwila i zespół Jaskółek wyjedzie na zimowe zgrupowanie do Jeleniej Góry. To nie byle co - kluby II ligi na zorganizowanie obozów kondycyjnych musiały mieć zgodę PZPN.
Przez dwa tygodnie, w pięknej okolicy, Jaskółki będą wykuwać swoją formę.
W drzwiach autobusu
Karol Bielecki odwraca się zniecierpliwiony i donośnym głosem woła: a gdzie jest znowu, do jasnej anielki, Jaskółka
z Krakowa
?!. Co za maruda !. "Idę, idę, spokojnie, musiałem tylko się wrócić po notatnik", słyszy w odpowiedzi.

niedziela, 23 listopada 2014

65/ 1959 r. - PODSUMOWANIE ROZGRYWEK W II LIDZE;

Czas na krótkie podsumowanie sezonu, którego dokonam, rzecz jasna, w butach ...

              KRÓTKIE PODSUMOWANIE.


Końcowa tabela II ligi prezentowała się następująco:
1/ STAL SOSNOWIEC - 31 punktów, bramki: 39 : 18
2/ UNIA RACIBÓRZ - 30 punktów, bramki: 45 : 27
3/ WAWEL KRAKÓW - 29 punktów, bramki: 34 : 13
4/ PIAST GLIWICE - 27 punktów, bramki: 43 : 30
5/ NAPRZÓD LIPINY - 25 punktów, bramki: 41 : 32
6/ STAL MIELEC - 25 punktów, bramki: 29 : 29

7/ UNIA TARNÓW - 24 punkty, bramki: 22 : 22
8/ STAL RZESZÓW - 23 punkty, bramki: 24 : 23
9/ CONCORDIA KNURÓW - 17 punktów, bramki: 27 : 36
10/ LEGIA KROSNO - 15 punktów, bramki: 24 : 31
11/ SZOMBIERKI BYTOM - 13 punktów, bramki: 23 : 37
12/ WALTER RZESZÓW - 5 punktów, bramki: 11 : 64

Na 24 zdobyte przez Unię punkty, złożyło się: 10 zwycięstw, 4 remisy i 8 porażek.

Moja tabela strzelców różni się od danych przekazanych przez ówczesną prasę. Ponieważ to jest historia Klubu widziana moimi oczami, będę trzymał się swoich m.in. zapisków. Jedynie, by zobiektywizować ten obraz i dla rzetelności przekazu dodam, że podług gazet Spodzieja i Rusinek zdobyli o jednego gola mniej, niż w moich przekazach, czyli odpowiednio 6 i 4 gole. O jednego gola więcej przypisały Witkowi i Palembie.
Może ktoś, kto pamięta tamte czasy dokona korekty na korzyść jednej lub drugiej strony ?. 


Najlepsi strzelcy /według moich danych/: 


1/ SPODZIEJA - 7 zdobytych bramek;
2/ RUSINEK - 5 goli;
3/
PALEMBA - 3 zdobyte bramki
4 - 5/
DUBIEL i WITEK - po 2 bramki
6 - 8
/ GUZY, NOWAK i CZARNECKI - po 1 golu.



Lider według tych różnych źródeł i zestawień pozostaje jednak wciąż ten sam - to Spodzieja !!!.Można tylko żałować, że Rusinka zabrakło w aż 13 meczach, bo jego dorobek bramkowy byłby zapewne godny jeszcze większego podziwu.

Do ekstraklasy awansowała
Stal Sosnowiec; spadły do niższej klasy: Szombierki Bytom i Walter Rzeszów.

Poniższe oceny również są moimi i nie pretendują do jedynych i nieomylnych.
W moim odczuciu rozgrywki zakończyły się sukcesem beniaminka. Jeśli odrzucimy niewyraźne występy, zwłaszcza na ostatniej prostej rozgrywek, to zobaczymy zespół najgroźniejszy dla najlepszych w tej klasie.
Jaskółki słusznie okrzyknięto rewelacją sezonu. W przekroju całych rozgrywek Unia zasłużyła na duże pochwały i słowa uznania. Unia długo znajdowała się w ścisłej czołówce tabeli i dopiero sama końcówka zepchnęła ją na i tak przecież dobre 7 miejsce.

Cały czas trzeba pamiętać, że Unia walczyła na bezpośrednim zapleczu ekstraklasy, a w ówczesnej II lidze grały naprawdę dobre zespoły, niejednokrotnie z reprezentantami kraju w składach, bądź z piłkarzami o nietuzinkowych umiejętnościach.

Na uwagę zasługują jeszcze wyniki
Jaskółek w bezpośrednich konfrontacjach z czterema najlepszymi zespołami rozgrywek. 

To tak na poparcie mojej tezy, że stanowiliśmy realne zagrożenie dla najlepszych.
Ze Stalą Sosnowiec zanotowaliśmy remis i porażkę, ale już w rywalizacji z Raciborzem, Wawelem i Piastem, Unia odnosiła każdorazowo po jednym zwycięstwie, a więc walczyła z najlepszymi jak równy z równym !!!.
Potencjał tego zespołu był więc olbrzymi.
Kryzys dopadł
Unię dopiero pomiędzy 15 a 19 kolejką, i na ten czas przypadły dwa "wstydliwe" występy - z Walterem i Szombierkami.

Przyglądając się poszczególnym formacjom jasno widać, że w Unii przyswojono sobie starą piłkarską prawdę: budowę zespołu zaczyna się od tyłu !. 
Unia miała solidnego bramkarza i taką samą obronę ! A przecież defensywa Unii musiała sobie radzić bez Czesława Mazurka !.
Choćby  tylko pobieżny rzut oka na końcową tabelę, nie pozostawia w tej materii żadnych złudzeń !.
Mniej goli od beniaminka straciły tylko dwa zespoły, a mianowicie awansująca do I ligi Stal Sosnowiec i trzeci w tabeli Wawel Kraków !!!!. To fakt: linie defensywne Unii były w stanie zatrzymać najlepszych napastników II ligi !!!.I to był jeden z kluczy do świetnych rozstrzygnięć w wielu meczach.

Linia ataku, co w aspekcie poszczególnych spotkań może zaskakiwać, prezentowała się w takim statystycznym zestawieniu cherlawie. 
Bo chociaż i ona dostarczyła nam wielu wspaniałych chwil, choć naszpikowana była zawodnikami, na których łapczywym okiem patrzyły inne kluby, to jednak zestawienie nie kłamie: 
Uniści  w ilości strzelonych bramek wyprzedzili tylko słabego Waltera Rzeszów, a do najbardziej bramkostrzelnej Unii Racibórz brakowało nam 23 gole !. 

Osiągnięcia zespołu były jeszcze bardziej widoczne na tle II - go ligowych doświadczeń innego beniaminka, czyli Waltera. Los drugiego, obok Unii, beniaminka nie był wesoły. Tutaj wyraźnie zaznaczyła się różnica  w umiejętnościach pomiędzy zespołami, które wcześniej grały na II froncie, a nowicjuszem. Jednak drugoligowe progi były wysokie. 
Beniaminek z Tarnowa nie miał takich problemów i w 1959 r. zdał ligowy chrzest. 
Drużyna bogatszy o doświadczenia, lepiej zgrana, znająca mocne i słabe strony rywali, wzmocniona kadrowo, miała w 1960 r., czyli w następnym sezonie, w opinii kibiców, duże szanse nawet na awans do ekstraklasy !. Dzisiaj już wiemy, że po ten awans nie sięgnęła. Dlaczego ? - mam nadzieję, że odpowiemy sobie na to pytanie przy okazji wspomnień o kolejnym sezonie !!!.

piątek, 21 listopada 2014

64/ 1959 r. - II LIGA - 22 KOLEJKA; UNIA - STAL RZESZÓW;


To moja subiektywna i nie mająca aspiracji "monograficznych" wizja historii Jaskółek. Dlatego i ten mecz - jak i w innych przypadkach -  przedstawię po swojemu. Niestety, ale nie zachowały mi się gazetowe, pomeczowe sprawozdania, więc mogę tylko domniemywać, że odczucia z tej rubryki nie odbiegały od powszechnie panujących i kreowanych przez fachowców od spraw sportu, czyli żurnalistów. Jak już wspomniałem, mecze ze Stalą miały swój smaczek, a więc i oczekiwania fanów były duże...
Zacznę nietypowo. 
Czy mówi Wam coś nazwisko Leonidas da Silva ?. Przynajmniej niektórym od dzisiaj powinno przywodzić na myśl brazylijskiego piłkarza, który futbolowe rzemiosło podniósł w latach przedwojennych do rangi sztuki.
Ponoć jako pierwszy na świecie oddał strzał z tzw. "przewrotki". W tych wspomnieniach pisałem już o legendarnym meczu, rozegranym przez Polaków na Mistrzostwach Świata w 1938 r., zakończonym po dogrywce wygraną Brazylii 6 : 5. 
To wówczas 4 gole zdobył Wilimowski, o którym z kolei kiedyś ktoś powiedział, że strzela więcej bramek, niż ma sytuacji.
Leonidas zdobył wówczas 3 gole.
Ale kiedy po raz pierwszy usłyszałem o tym spotkaniu, niewątpliwie usłyszałem także o graczu, który rozegrał je na bosaka, bez butów. To przeszło do największej legendy tych mistrzostw. 
Na niczym spełzły próby zdementowania tej nieprawdziwej historyjki. Leonidas, bo o Niego to chodzi, ponoć tylko przez moment poruszał się po murawie bez buta, który nie wytrzymał zwodów, skrętów i strzałów zafundowanych mu przez piłkarza i po prostu rozpadł się. Oczywiście zaraz potem Leonidas wzuł brakujący but. Ale ten moment wystarczył, by powstała legenda.

Zwłaszcza starsze pokolenie kibiców składa do dziś solenne przyrzeczenia, że tak zaiste było - Brazylijczyk ganiał bez butów, strzelał gole z gołego, dużego palucha i już !. I ja przez długie lata od starszych kibiców słyszałem tylko taką wersję !. Otóż tak nie było, ale legenda żyje już swoim życiem ...

Pragnę wszystkich uspokoić - powyższy wtręt nie oznacza, że rozpocząłem spisywanie w 1.789 nowelowych odcinkach historii brazylijskiego futbolu.

Przywołałem tę opowiastkę jak najbardziej w związku z
rozegranym w dniu 22 listopada 1959 r. meczem UNIA - STAL.
Oto bowiem na oczach wprawionych w osłupienie kibiców, zawodnicy obydwu drużyn wybiegli na boisko bez ... butów, po czym 22 jurnych graczy rozegrało spotkanie na bosaka !. 

Jako pierwsi złamali się goście i w końcu przywdziali buty. Piłkarze Unii pozostali niezłomni i do końca spotkania solidarnie ganiali za piłką bez obuwia.

Co było powodem takiej sytuacji ?!. Przyczyna była prozaiczna - i Unia, i po części Stal postanowiły już przed meczem ... "zawiesić buty na kołku" czyli mówiąc inaczej ... zakończyć przedwcześnie sezon !!!.

To oczywiście żart /nie wierzcie w kolejną nieprawdziwą legendę/, ale jak najbardziej usprawiedliwiony wydarzeniami na boisku !.
Unia i Stal najwyraźniej zakończyły sezon po 21 kolejce.

Piłkarze obu zespołów prześcigali się w pokazie gry nudnej, nieskładnej i niedokładnej. Do tego kibice Jaskółek w tym sezonie nie zostali przyzwyczajeni. Za punkt honoru postawiono sobie wygranie rywalizacji w tym, kto odda więcej niecelnych strzałów i kto poda więcej niecelnych piłek.
Z czasem, w tej nietypowej konkurencji przewagę zaczęła wypracowywać sobie Unia.

Efekt przyszedł jednak dopiero w
53 minucie meczu. Czekanowski i Kuciewicz zachowali się tak, jakby po raz pierwszy grali ze sobą w jednej drużynie i dopiero 53 minuty wcześniej się zapoznali.
Fatalnie zaadresowana piłka trafiła wprost pod nogi gracza Stali
Stawarza, który tym razem wiedział co z nią zrobić. Umieścił ją w siatce naszej bramki !!!!.Stal wyszła na prowadzenie 1 : 0 !!!.
Plask, plask, plask, słyszycie ten odgłos ?. To odgłos odbijanej bosymi stopami piłki.

Po utracie gola przez
Unię, na boisku niewiele się zmieniło, gra nadal stała na niskim poziomie. Plask, plask, zostawmy nudziarzy samym sobie, kończmy wspomnienie o tym meczu, zapewniam Was, że wynik nie uległ już zmianie. Unia nieoczekiwanie przegrała po beznadziejnym meczu ze Stalą 0:1 !!!.

Starsi kibice pamiętali jej to przez lata, więc i ja miałem możliwość o tym usłyszeć, a dzisiaj i Wam to przekazać ...





63/ 1959 r. - II LIGA - ZAPOWIEDŹ 22 KOLEJKI - UNIA - STAL RZESZÓW;


To miała być ostatnia kolejka drugoligowych zmagań. Unia miała okazję zwycięskiego spuentowania jakże w sumie radosnego dla nas sezonu.
Stal Rzeszów, mimo że była zespołem chimerycznym, utrzymanie w lidze miała już w kieszeni. Upływający sezon przebiegał dla tego zespołu bez nadzwyczajnych wzlotów, a
i bolesnych upadków nie było aż nazbyt wiele. 
W zasadzie dwa mecze mogły być pod względem wyników nie najlepiej wspominane przez fanów Stali, a mianowicie przegrane po 0:3 w Sosnowcu i na Wawelu. Małym brylancikiem była na pewno wygrana z Piastem Gliwice 3 :0, no i oczywiście pokonanie Jaskółek w pierwszym meczu 3 : 1.

Jak to już bywa, Stal lepiej radziła sobie na własnym boisku, więc i Unia - jako gospodarz konfrontacjiuchodziła za
faworyta meczu, zwłaszcza że zakładano, iż Jaskółki będą chciały wziąć rewanż za przykrą porażkę w I rundzie.
Mecze ze Stalą zawsze miały ten swój dodatkowy smaczek; nie da się ukryć, że pojawiał się on i w meczach piłki i w zawodach żużlowych. Nie da się też ukryć, że fani obu zespołów nie przepadali za sobą. Tym bardziej więc liczono na pełną mobilizację naszych piłkarzy ...

czwartek, 20 listopada 2014

62/ 1959 r. - II LIGA - PODSUMOWANIE 21 KOLEJKI;

Unia znowu wróciła i to w jak najlepszym stylu na usta wszystkich kibiców II - go ligowych rozgrywek. Zwycięstwo 2:0 w Mielcu nie mogło bowiem przejść nie zauważone !!!.
Czołówka jednak też konsekwentnie punktowała:
Stal Sosnowiec pokonała 3:0 Piast Gliwice, 
Unia Racibórz wygrała na wyjeździe w Knurowie 2:1, a Wawel wygrał w Rzeszowie, z tamtejszą Stalą 2:1.
Poza tym  Szombierki Bytom wygrały z  Legią Krosno 2:0, a Naprzód Lipiny dorzucił do kolekcji Waltera Rzeszów kolejne 6 goli /6:0/.

Tabela po XXI kolejce:
1/ - Stal Sosnowiec - 31 pkt;
2/ - Unia Racibórz - 28 pkt;
3/ - Wawel - 27 pkt;
4/ - 5/ - Piast i Naprzód - 25 pkt;
6/ -
UNIA - 24 pkt;

7/ - Stal Mielec - 23 pkt;
8/ - Stal Rzeszów - 21 pkt;
9/ - Concordia - 17 pkt;
10/ - Legia - 15 pkt;
11/- Szombierki - 13 pkt;
12/ - Walter - 3 pkt.

środa, 19 listopada 2014

61/ 1959 r. - II LIGA - 21 KOLEJKA - STAL MIELEC - UNIA TARNÓW;


Z tego czym dysponuję, w tym ze wspomnień starszych kibiców wynika, że Unia chwilami na stadionie w Mielcu postanowiła zagrać tak, jakby była gospodarzem
zawodów. 

A już na pewno postanowiła zagrać bez kompleksów. 
Unii udało się zaskoczyć Stal w dwóch newralgicznych momentach pojedynku - na początku meczu i na początku drugiej połowy !!!.

Pierwszego gola Unia zdobyła już w 8 minucie spotkania

Strzelcem bramki był Spodzieja, dla którego końcówka rozgrywek była pod względem strzeleckim znakomita.
Pierwsza połowa meczu zakończyła się wynikiem 1:0 dla Unii !.
Stalowcy byli ponoć w szoku. W drugiej połowie niewątpliwie zamierzali przywołać beniaminka do porządku.
Tymczasem ... Tymczasem tuż po wznowieniu meczu Jaskółki wylały na Mielczan kubeł nie zimnej, ale wręcz lodowatej wody !!!.

Zaledwie 60 sekund potrzebowali Uniści, by wprawić w osłupienie gospodarzy.Nazwisko Spodziei było odmieniane na wszystkie sposoby, bo też to On trafił do mieleckiej siatki w 46 minucie gry !!!!. 

Unia prowadziła więc 2 : 0 i to nie był sen.
Nie trudno zauważyć, że Stal nie brylowała w liczbie strzelanych rywalom bramek i Unia prawidłowo założyła, że uzyskanie choćby jednego gola w Mielcu może rozstrzygnąć losy tej konfrontacji.
Jaskółki nie przeliczyły się w tych kalkulacjach. 
Bardzo uważna gra obrony, plus podcięcie przez Spodzieję skrzydeł Stali, zrobiły swoje.
Unia wygrała w Mielcu 2: 0 i to była niespodzianka duuuużego kalibru !!!. 

wtorek, 18 listopada 2014

60/ 1959 r. - II LIGA - ZAPOWIEDŹ 21 KOLEJKI - STAL MIELEC - UNIA;


Stal Mielec lokowała się w bezpiecznych rejonach tabeli drugiej ligi.
Osiągane przez nią wyniki na własnym boisku budziły uznanie. Może nie były to jakieś imponujące zwycięstwa, zdarzały się remisy, ale już porażki należały do wyjątku.
 
W pierwszej rundzie z Mielca tylko Stal Sosnowiec zdołała wywieźć komplet punktów, wygrywając tam 1 : 0.
Piast Gliwice - jako drugi w kolejności zespół w tych rozgrywkach odczarował boisko w Mielcu; stało się to w 17 kolejce. Piast jako jedyny wygrał tam wyższą różnicą bramek, bo 3:1.

To był więc niewątpliwie ciężki teren. Ciężko było o remis, wygrać zaś mogli tylko najlepsi i najlepiej dysponowani.

Mecz z Unią
 był dla Stali ostatnim spotkaniem na własnych śmieciach, stąd też i gospodarze nie kryli, że przy fanfarach chcą pożegnać swoją wierną publiczność. 
Na dodatek była to publiczność, u której rozbudzono apetyty i której rola ligowego średniaka drużyny nie zadawalała. Gołym okiem było widać, że zespół ten szykowany jest na atak na I ligę, więc liczono po cichu, że Stal zakończy rozgrywki w górnej części tabeli. Zespół sukcesywnie wzmacniano; w reprezentacji Polski juniorów grał bramkarz Wiesław Pytlos, a zespół prowadził znany trener Antoni Brzeżańczyk. O jego klasie niech świadczy i to, że w przyszłości miał prowadzić reprezentację Polski wespół z legendarnym Kazimierzem Górskim, czy też fakt, że pod koniec przebogatej kariery był trenerem Feyenoordu Rotterdam, czy też najlepszych klubów Austrii i Grecji. Myślę, że czytelnicy blogu wybaczą mi, jeśli złamię chronologię zdarzeń i dodam, że w kolejnym sezonie Brzeżańczyk wprowadził Stal do ekstraklasy.

Cóż na to Unia ? - poznaliśmy już naszych "chłopców" na tyle, że  za pewnik uznano, iż
 taki przeciwnik i takie wyzwanie jedynie ich zmobilizuje.
Czy tak się stało, dowiemy się z kolejnego odcinka.

niedziela, 16 listopada 2014

59/ 1959 r. - II LIGA - PODSUMOWANIE 20 KOLEJKI;


Pozostałe wyniki 20 kolejki:

Stal Sosnowiec nie zwalniała tempa i wygrała na wyjeździe z Wawelem 1:0; emocjonujący i obfitujący w aż 8 goli mecz oglądano w Raciborzu, gdzie miejscowa Unia zaledwie zremisowała 4:4 z naszym najbliższym rywalem Stalą Mielec. Racibórz walczył o awans, więc wynik z Mielcem uznano za sporą sensację. Bez dwóch zdań: Stal Mielec jawiła się jako trudny przeciwnik dla Jaskółek w następnej kolejce, no i miała mieć dodatkowy atut: własne boisko.
Walter Rzeszów zremisował z innym kandydatem do spadku Szombierkami Bytom  1:1, wreszcie Legia Krosno zremisowała z Naprzodem Lipiny 1:1, natomiast Piast Gliwice uległ  Stali Rzeszów 0:3, nieoczekiwanie redukując swoje szanse na awans.


Tabela po XX kolejkach:

1/ Stal Sosnowiec - 29 pkt;
2/ Unia Racibórz - 26 pkt;
3/ - 4/ - Piast i Wawel - po 25 pkt;
5/ - Naprzód i Mielec - po 23 pkt;
7/ -
UNIA TARNÓW - 22 pkt;
8/ - Stal Rzeszów - 21 pkt;
9/ - Concordia - 17 pkt;
10/ Legia - 15 pkt;
11/ - Szombierki - 11 pkt;
12/ Walter - 3 pkt.

sobota, 15 listopada 2014

58/ 1959 r. - II LIGA - 20 KOLEJKA: UNIA - CONCORDIA KNURÓW;

Początek meczu mógł rozczarować kibiców Jaskółek.

Unia nie potrafiła dobrać się rywalom do skóry. Atak grał nazbyt egoistycznie i szablonowo. 
Jednak brak Rusinka był co rusz odczuwalny i  po prawdzie w pierwszej połowie nie miał kto w tym meczu "nadgryźć" rywali  niespodziewanym dryblingiem, czy nietuzinkowym strzałem. 
Na domiar złego słabszy występ notował Witek, a jego koledzy zawodzili w organizowaniu akcji, które
mogłyby skomplikować życie defensywie Knurowian.
Z zapisków wynika mi, że zaglądanie pod kilt gości nie wyszło nam na dobre, jako że
Concordia jako pierwsza zdobyła bramkę !.
Czara goryczy zaczęła się przelewać.
Tego nikt się nie spodziewał, a że łaska kibica na pstrym koniu jeździ, z trybun zaczęły się sypać nie tylko słowa zachęty.

Na szczęście Unia nie miała jednak zamiaru spasować i utratę bramki potraktowała jako typowy wypadek przy pracy. Powoli, niczym ospała lokomotywa z wiersza Juliana Tuwima, tarnowska machina zaczynała nabierać rozpędu... 


Jeszcze przed przerwą Jaskółki wyrównały za sprawą celnego strzału w 34 minucie spotkania, którym popisał się Spodzieja !!!.
Pierwsza połowa zakończyła się więc remisem 1:1.

Po przerwie było już zdecydowanie lepiej !. Zawodnicy z ataku zaczęli wreszcie dostawać więcej celnych podań, ale publiczność jeszcze długo musiała czekać na efekty lepszej postawy piłkarzy.
Dopiero w
77 minucie można było zacząć świętowanie, chociaż, jak łatwo można się domyślać, "szkockiej" na stadionie w tamtych czasach nie było.
Ponownie na wysokości zadania stanął Spodzieja, który zdobył kolejnego gola dla Unii !!!. Było więc 2 :1, ale Jaskółki postanowiły postawić kropkę nad "i".
Udało im się to w 84 minucie gry za sprawą Palemby !!!.
Wynik 3 : 1,  jakim zakończył się ten mecz, polepszył nastroje na trybunach.
I tylko malkontenci marudzili: cieszmy się, cieszmy, bo za tydzień nie będzie punktów. W przedostatniej kolejce Unia wyjeżdżała bowiem do Stali Mielec, która u siebie, w całych rozgrywkach, przegrała tylko dwa razy !.
57/ 1959 r. - II LIGA - ZAPOWIEDŹ 20 KOLEJKI; UNIA - CONCORDIA KNURÓW.


Kibice Unii nie za bardzo wiedzieli, czego można oczekiwać od Jaskółek w tym meczu. Po ostatnim słabym występie ligowym, przyszły sukcesy w Jugosławii. 

Goście z kolei nierówną formę prezentowali przez całą rundę rewanżową. Dobre występy mieszały się u nich ze spadkiem dyspozycji. Grali w przysłowiową "kratkę". 
Dlatego też żartobliwie przyjazd Concordii zapowiadano jako najazd Szkotów, jako że noszą oni kilt - spódniczkę właśnie w "kratkę". Skoro "kilt", to od razu pojawiał się "sporran", czyli charakterystyczna torebka przytroczona do szkockiej spódniczki. A w tym "sporranie" to już widziano tuzin goli strzelonych Concordii. Chciałaby dusza do raju ... Nie będę się już zagłębiał dalej w to, co jeszcze chcieliby podglądnąć kibice w szkockim stroju Knurowian, bo niechybnie zaprowadziłoby to tę rubrykę na manowce.

Niektórzy żałowali, że do Tarnowa nie przyjechali przedstawiciele innych sekcji, uprawianych niegdyś w Knurowie, a mianowicie palanta i zupełnie już zapomnianego tamburyno. Jeśli ktoś mniema, że Concordia miała sekcję muzyczną, to wyprowadzam go z błędu - tamburyno to była jak najbardziej gra ruchowa i sportowa. Prym w niej wiodły dziewczęta, a polegała na tym, że piłkę przebijano nad siatką ręką w rękawicy, bądź specjalną rakietką. Ciekawostką niech też  będzie, że po otwarciu Parku im. Henryka Jordana w Krakowie w 1889 r. jedną z propagowanych tam form sportu było właśnie tamburyno.

Generalnie z "palancistami" i "tamburynowcami" Unistom byłoby łatwiej wygrać. Tymczasem gości nie można było lekceważyć - w ostatnim meczu zremisowali z wysoko notowanym Piastem 0:0.

Skoro po stronie gości widziano "kilt", to jednocześnie miano nadzieję, że po stronie Jaskółek zobaczy się przemożną chęć zmazania plam po meczach: wcześniejszym z Walterem i ostatnim z Szombierkami.
Pierwsze minuty meczu nie napawały jednak optymizmem ...




czwartek, 13 listopada 2014

56/ MECZE TOWARZYSKIE W JUGOSŁAWII.

W rozgrywkach II ligii, pomiędzy 4 a 25 października 1959 r. nastąpiła przerwa, którą Unia wypełniła piłkarskim tournee po
Jugosławii /tereny obecnej Federacji Bośni i Hercegowiny/.
Kibice Unii nieco sarkastycznie komentowali ten wyjazd jako nagrodę za "niską" porażkę z Szombierkami i wywalczenie "aż" jednego punktu na "gorącym" boisku Waltera. Jednak te dwa wydarzenia dosyć mocno zabolały ówczesnych sympatyków klubu i głęboko zapadły im w pamięć.

Wyjazdy do Jugosławii w tamtym czasie były nie tylko atrakcyjne, ale i "kusząco - niebezpieczne".
Gdzieś tak w okolicach wyjazdu Unii, przed polskim sądem tłumaczyła się wcale nie tak mała grupka polskich kolarzy /by przez powściągliwość nie rzec - cały peleton/, ze swojej kolekcjonerskiej pasji do zagranicznych zegarków.
Podobno przywieźli ich z Jugosławii więcej, niż szprych w rowerze, a już na pewno więcej, niż zezwalały ówczesne przepisy. Zapadły wyroki skazujące.
Piłkarzom Unii taki scenariusz nie groził - tak sobie myślę, że kochali futbol i Unię, a zakochani czasu nie mierzą, więc po co by im były zegarki ?.
Unia przyzwoicie wypadła w Jugosławii.
Jak donosiła prasa, Jaskółki pokonały zespół Chemika Garażdże 3 : 2, a później reprezentację okręgu Garażdże 8 : 1 !.Praszczur odnotował na skrawku sprawozdania z jakiejś gazety odręcznym pismem, że przeciwnicy Unii nazywali się Goraźde i wszystko wskazuje na to, że ta ostatnia przytoczona nazwa jest poprawna. 
Nie wiem, czy dobra postawa Unii w Goraźde miała na to jakikolwiek wpływ, ale w tej samej miejscowości na świat wiele lat później przyszedł znany zawodnik Legii Warszawa Miroslav Radović. Muszę i ten temat zgłębić ...