niedziela, 12 kwietnia 2015

73/ 1960 r. - II LIGA - I KOLEJKA; GARBARNIA KRAKÓW - UNIA - I POŁOWA:


Piłkarze Garbarni mimo brawurowego przebrnięcia przez III ligę i stosunkowo mocnego składu, nie wyglądali jednak na pewnych siebie. Niby to Chłopcy z zadziornego  Ludwinowa, ale coś za często spoglądali podczas rozgrzewki w kierunku rozbiegających się po murawie piłkarzy w biało - niebieskich strojach. 

Jednak jedenastka Unii robiła już wrażenie na II -go ligowych stadionach.
Uniści rozegrają inauguracyjny mecz w składzie:
Władysław Czekanowski, Stanisław Białas, Czesław Mazurek, Mariusz Kuciewicz, Reinhold Guzy, Ryszard Nowak, Alojzy Witek, Czesław Fudalej, Wiesław Rusinek, Rufin
Dubiel oraz Leon Palemba.

A może skrywana niepewność gospodarzy 
brała się z tego, że Garbarnia po tryumfalnym pochodzie przez boiska III -ej ligi, później jakby wytraciła impet i w toku przygotowań nie potrafiła już złapać właściwego rytmu ?. Jej wyniki i nienajlepsza forma ze sparingów znacznie odbiegały in minus od osiągnięć Jaskółek.
No ale cóż, sparing to jednak tylko sparing, nie jest on jeszcze ostatecznym probierzem możliwości drużyny.
Jeszcze chwila dzieli nas od gwizdka sędziego, więc nadal trochę pospekulujmy.
Może na nieco speszone spojrzenie Krakusów ma wpływ liczba kibiców, którzy złaknieni dobrego futbolu, a może złaknieni słynnych pomeczowych spotkań u "Fafika", albo jeszcze lepiej w "Swojskiej", tłumnie przybyli na stadion ?.
Takiego mrowia ludzi już dawno tu nie było, więc i ciśnienie odczuwane przez piłkarzy musi być zwielokrotnione.
12 tysięcy kibiców !!! - tylu chętnych przybyło zobaczyć udany powrót Garbarni na drugoligowe szlaki !!!. Dzisiaj nawet na niektóre mecze naszej reprezentacji przychodzą mniejsze rzesze sympatyków.

Wszystko dosyć szybko się wyjaśniło. 
Garbarnia faktycznie nie była w swojej szczytowej formie. Grała ambitnie, ale to było o wiele za mało, by otrzymać laurkę i przepustkę do zwycięstwa.
Szczególnie staroświecko poczynał sobie atak. Brakowało szybkich wymian piłek, gra była nazbyt koronkowa i przejrzysta dla rozważnie grających obrońców Unii. Posyłanie piłki wzdłuż naszego pola karnego nie przybliżało Garbarni ani o cal do naszej świątyni, za to wykruszało
jej siły i zapał.
Jasiówka z każdą minutą sprawiał wrażenie coraz bardziej zagubionego, ale to nie był Jego dzień. Wpisał się swoją grą w bezproduktywne akcje, zatracił instynkt strzelecki, a kiedy miał już dobrą okazję, nie potrafił jej spuentować silnym i celnym uderzeniem.
Na dodatek nie otrzymywał wsparcia od chimerycznego
Cholewy na prawym skrzydle i środkowego Sitki, którego zresztą zmienił Grabowski. Kibice liczyli na pomocnika Browarskiego, ale ten z kolei liczył na ... kolegów i rozgrywał mecz w żółwim tempie.
Ponad przeciętność wybijał się
Rogoda na obronie, ale prawdziwym ojcem opatrznościowym był Stroniarz w bramce.
Już w 11 minucie meczu pokazał kunszt, przerzucając piłkę nad poprzeczką po chytrym strzale
Dubiela. Serca kibiców Garbarni zamarły, Dubiel złapał się za głowę, nie dowierzając, że bramkarz obroni Jego uderzenie, ale wynik meczu ani drgnął.
Stroniarz przeszedł potem do Cracovii, został pobity przez dawnych kolegów z Garbarni, ale o tym powspominamy we właściwym czasie ...

Jego vis a vis także nie próżnował.
Czekanowski zebrał soczyste brawa po pięknych paradach, dzięki którym powstrzymał strzały Jasiówki i Cholewy.

Unia na tle tak dysponowanego rywala może nie olśniewała, ale remisowy wynik był dla niej jak najbardziej do przyjęcia.
Nie ma nic gorszego, jak trafić na początek sezonu na beniaminka i to z niezłym składem i 12 tysiącami fanów wokół murawy.

Chwilami gra Unii upodabniała się do poczynań rywala, by po chwili błysnąć jednak szybszą akcją i ciekawszym zagraniem. 
Świetnie poczynał sobie Rusinek, który woził niemiłosiernie obronę Garbarzy, ale bez efektu w postaci gola.Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem remisowym 0:0. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz