24/ 1959 r. - II LIGA - ZAPOWIEDŹ 10 KOLEJKI.
Sezon 1959 r. - pierwsza w historii klubu II liga !10
kolejka: UNIA TARNÓW - STAL MIELEC
Chciałoby
się po raz pierwszy napisać, że oto na drodze Unii stanął
wreszcie zespół nieopierzony, bez przeszłości i bez perspektyw.
Ale przy prezentacji Stali
Mielec
i zapowiedzi tego meczu zapomnijmy o takim marzeniu.
W 10 - tej kolejce przyszło nam
skonfrontować własne umiejętności z bardzo atrakcyjnym
rywalem.
Kierownictwo Stali Mielec z niebywałą konsekwencją od lat
budowało drużynę, która miała przypuścić szturm
na
ekstraklasę. Mecz z Unią przypadał na finalny moment tej
budowy.
Zaburzając chronologię zdarzeń dodajmy: szturm udał
się stalowcom już w następnym sezonie i Mielec awansował wówczas
do I ligii !.
Pierwszy krok w kierunku awansu Stal uczyniła
już w 1955 r., kiedy to po raz pierwszy zawitała do II ligii.
Recepta na sukces była jak zwykle prosta - kochający futbol i
znający się na swojej robocie działacze, oparcie w prężnie
rozwijających się zakładach WSK PZL - Mielec, które produkowały
m.in. słynne radzieckie myśliwce Mig, a reszta to była bułka z
masłem. Kontraktowano dobrych graczy i jeszcze lepszych
trenerów.
Do tych pierwszych zaliczyć należało choćby
napastnika Helmuta
Tobolika,
który w 1959 r. należał do najlepszych graczy Stali, a w ogóle
w okresie jego gier w II lidze strzelił dla niej łącznie prawie 60
bramek, nie stracił także tej skuteczności w czasie gry w I
lidze.
W 1958 r. w Stali pojawił się /z Polonii Bytom/,
kolejny nietuzinkowy napastnik - niski, ale dobry technicznie i
zwinny - Alfred
Gazda,
który zakochał się w Stali - zresztą z wzajemnością, na
okres 10 lat. Około 30 -tu goli, zdobytych w ok. 130 meczach, miał
na koncie kolejny napastnik - Rajmund
Kapuściński. W
ataku grał wówczas także niezły kolejny zawodnik, rodem z Wisły
Kraków - Kazimierz
Budek.
Przyniósł go do Stali także rok 1958.
Słabsza forma jednego z
napastników nie sprowadzała więc na sztab szkoleniowy bólu głowy
- każdy z nich mógł być zastąpiony przez równie
utalentowanego kolegę.
W pomocy brylował Henryk
Czylok,
którego wybór w latach 50 - tych na najlepszego zawodnika ziemi
rzeszowskiej nikogo nie dziwił, bo upatrywano w nim jednego z
najlepszych rozgrywających w Polsce. I na miano takie
zapracował
podczas dalszych występów w Stali, chociaż nigdy nie dostąpił
zaszczytu bronienia barw narodowych.
Kibice Unii mieli także
nadzieję na zobaczenie w akcji utalentowanego Zenona
Książka.
I nawet nie przypuszczali, że Zenon Książek zostanie w
póżniejszych latach trenerem ... Jaskółek /był też trenerem
reprezentacji młodzieżowej Polski/.
Niełatwe zadanie czekało
też naszych napastników, jako że i obrona Stali była od lat
pieczołowicie dobierana.
W tej linii rzucał się w oczy lewy
obrońca Leszek
Gaj,
mający za sobą występy w Lotniku Warszawa.
Gdyby obrona
zawiodła, na rywali czekał jeszcze w bramce znakomity Ryszard
Mysiak,
którego przymierzano nawet do reprezentacji kraju !
A kto tam nie
zasiadał na ławce trenerskiej !
W latach 1957 - 1958
szkoleniowcem Stali był legendarny Michał
Matyas, który
podjął się pracy w tym II - ligowym klubie, mając już na swoim
koncie funkcję selekcjonera reprezentacji Polski !!!.
Zespół,
który miał zmierzyć się z Unią, napewno pamiętał jeszcze
nauki tego wspaniałego szkoleniowca.
Unię miał rozpracować
kolejny trener Stali - słynny Antoni
Brzeżańczyk,
który już wtedy miał niezły warsztat, jako że wcześniej
prowadził zespoły z Rzeszowa i Bydgoszczy.
Jego umiejętności
zostały docenione w latach 60 - tych, kiedy to został trenerem
reprezentacji Polski. A przecież był to trener, którego bez obaw w
latach 70 - tych zatrudniały: znakomity Feyenoord Rotterdam, kluby
austriackie i greckie !!!
Nie dziwi więc fakt, że na stadionie
Unii pojawiło się aż 8 tysięcy fanów piłki !.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz