sobota, 28 grudnia 2013
1/. Witam sympatyków piłki nożnej w ogólności, a kibiców ZKS UNIA TARNÓW, w szczególności.
Zapraszam Was w podróż do lat świetności tego klubu. Wspomnienia spisywać będę pod znanym Wam z klubowego forum nickiem "Jaskółka z Krakowa".
Przy moich wspominkach opieram się m.in. na notatkach i pamięci własnej oraz najbliższych i znajomych, a to - jak wiadomo - sfera zawodna.
Oprócz gwarantowanych emocji i miłych przeżyć, mogą więc pojawić się i potknięcia, które - mam nadzieję - zostaną szybko zapomniane.
W odniesieniu do starszych okresów posiłkuję się głównie wspomnieniami Praszczurów, jako że przywiązanie do biało -niebieskich barw, to u nas sprawa nieomal rodowa. Wiele o minionych latach przekazywał mi podczas uroczych pogawędek nieodżałowany wychowawca młodzieży, wielki sympatyk Klubu - ś.p. prof. Stefan Kowal. Często też na poszczególnych meczach chłonąłem wspominki o dawnych meczach, zawodnikach, związanych z nimi anegdotach od "starych" kibiców, których nazwisk nawet nie pomnę, a i w większości nie znałem.
Swoją rolę odegrają również pożółkłe wycinki z gazet, niestety zachowane w formie niejednokrotnie uniemożliwiającej identyfikację prasowych tytułów. Najczęściej były to wycinki z krakowskiego, wspaniałego "Tempa", dobrze prowadzonych działów sportowych "Gazety Krakowskiej" i "Dziennika Polskiego", czy też lokalnych "Azotów" /mam nadzieję, że nie pomyliłem tytułów/. Przeniosłem je do zeszytów, w miarę możliwości starając się je po latach zweryfikować.
Do spisania wspomnień zachęciły mnie Wasze liczne e - maile, kierowane na adres tulumx@interia.pl. To także odpowiednia okazja, by podziękować Wam za życzliwość i wiele serdeczności, którymi swoje wiadomości opatrzyliście.
Ale pamiętajcie - to moja, czysto subiektywna "historia" Jaskółek. To historia widziana moimi oczami, a więc nie jest to obiektywna monografia, czy tego typu opracowanie !. Ot, takie gaworzenie starego kibica...
Czas więc nabrać powietrza w płuca i ... "Do boju Jaskółki".
Skupię się na rozgrywkach II - go ligowych /podług obecnej nomenklatury I - szo ligowych/, a to oznacza, że przenosimy się do końcówki lat 50 -tych.
Wam - żyjącym w XXI wieku, młodym fanom Unii Tarnów, zapewne trudno sobie wyobrazić, że w dziejach Ziemi były w ogóle jakieś lata 50 - te, ale musicie uwierzyć mi na słowo, że były !
A poza tym zapewniam też, co pewnie poniektórych wprawi już w stan pełnego zadziwienia, że nie była to epoka przedlodowcowa, a po ulicach Tarnowa nie goniły owłosione mamuty.
Założonemu w 1928 r. klubowi przez wiele lat nie było sądzone cieszyć się z awansu do II ligii piłkarskiej.
Jeszcze w połowie lat 50 - tych, awans do II ligi wydawał się mrzonką niepoprawnych fanów. Ale im bliżej końca dekady, tym nadzieje rosły.
W 1957 r. awans był już na wyciągnięcie ręki. Jaskółki wygrały wschodnią grupę ligi okręgowej /według mojej wiedzy rezerwy innych klubów nie mogły awansować, bo w przeciwnym razie Unia musiałaby wówczas uznać wyższość rezerw Cracovii, która zameldowała się na 1 miejscu/.
W tym zakończonym historycznym sukcesem sezonie 1957r., Unia odnotowała następujące wyniki:
- dwie porażki z Bieżanowianką Kraków 1:2 /bramka Kalemba/ i 0:1. Z tą Bieżanowianką to była o tyle ciekawa historia, że ten wybitnie "nie leżący" Unii zespół zakończył rozgrywki na ... przedostatnim miejscu;
- wygrana z Sandecją2:0 /1:0/, po trafieniach Nowaka i Jurkiewicza oraz pogrom Sandecji Nowy Sącz w rewanżu 9 : 2 /4:0 /!!!/, łupem bramkowym podzielili się Witek /3 gole/ oraz po jednym Grad, Białas, Barwiński, Kalemba oraz chyba Nowak i Jurkiewicz;
-zwycięstwo nad CWKS I B /rezerwy Wawelu Kraków/ 1:0 /Kalemba/ i przegrana 3:4 /niestety tutaj mam lukę w nazwiskach zdobywców goli/;
-zwycięstwa ze Spartą Okocim /Okocimski/ 2:0 /Barwiński i Białas/ oraz ponownie 2:0 /Nowak, Jurkiewicz/;
-wygrana z rezerwami Cracovii3:2 /0:0/ /Grad, Walkiewicz, Witek/, niestety nie znalazłem dotychczas wyniku drugiej potyczki;
-remis z Prokocimiem0:0 i wygrana 1:0 /Białas/;
-pokonanie Dąbskiego 3:1 /1:0/ /Barwiński, Kalemba, Białas/ i remis 2:2 /1:2/ /Wilk, Witek/;
-remis z lokalnym rywalem Metalem1:1/ Białas/ i wygrana 1:0 /0:0/ /Grad/;
-dwa zwycięstwa z Hutnikiem Nowa Huta2:0 /0:0/ /Białas, Kalemba/ i 1:0 /Wilk/;
-remis z Tarnovią1:1 /1:1//Nowak/ i bolesna porażka 3:5 /2:3/ /Białas, R. i J. Nowakowie/ /że też ta informacja musiała się zachować, a nie zaginęła z wieloma innymi !/;
-wygrana z Kablem2:0 /Witek, Białas/ i remis 1:1 /brak nazwiska zdobywcy gola/.
Rzuca się w oczy nieprawdopodobna regularność w zdobywaniu bramek przez Stanisława Białasa, który w tym sezonie zasłużył w pełni na miano superstrzelca !!!.
Na liście strzelców nie znaleźli się, ale swój wkład w sukces mieli jeszcze m.in.Grad, Leśniak, Żywiec, Mazurek /któremu wkrótce kierownictwo krakowskiego Wawelu zafundowało w nagrodę eleganckie wdzianko w kolorze ... khaki; a że nic nie ma za darmo, równocześnie z mundurkiem powołano naszego znakomitego obrońcę do odbycia służby wojskowej/, Dęboś i Biel.
Po tym sukcesie Jaskółki od historycznego awansu dzielił m.in. dwumecz z najlepszą drużyną grupy zachodniej, czyli naszą imienniczką z Oświęcimia.
Mecz w Oświęcimiu nieopierzone Jaskółki przegrywają 1 : 3 /0 : 2/, a bramkę przedłużającą nadzieje w tym spotkaniu zdobył Bolesław Kalemba.W rewanżu wygraliśmy 1 : 0 /0:0/, a gola zdobył Alojzy Witek !!!. Ta wygrana z nadzwyczaj mocnym rywalem pokazała, że w Unii tkwił już wtedy niemały potencjał.
Wygrana z Oświęcimiem w świetle wówczas obowiązującego regulaminu oznaczała jedno: trzeci mecz, rozstrzygający o awansie do dalszych baraży. Oczywistym było, że wygra go Unia, ale dla kibiców obydwu drużyn nie było sprawą obojętną, czy będzie to Unia z Tarnowa, czy też z Oświęcimia.
Do walki, o być albo nie być, doszło na neutralnym boisku w Krakowie. Jaskółki nie były jeszcze przygotowane na udźwignięcie tego ciężaru - przegraliśmy 0 : 2, ale opór jaki zespół postawił rywalowi był niesamowity, jako że w normalnym czasie gry na tablicy wyników widniał rezultat 0:0 !.
Po takich bojach można było śmiało powiedzieć: chwała zwycięzcom, ale i zwyciężonym.
Ziarno zostało rzucone i niedługo miało zakiełkować.
Entuzjazmu w tarnowskiej Unii nie brakowało, działacze poszli za ciosem, a i sami piłkarze poczuli wreszcie smak walki o wyższe cele.
Pod koniec lat 50 - tych byliśmy świadkami sukcesywnie przeprowadzanych istotnych wzmocnień podstawowego składu. To w tamtym okresie biało - niebieskie barwy przywdziewali po raz pierwszy piłkarze, którzy już niedługo mieli stać się architektami nie tylko awansu do II ligi, ale graczami, którzy na tej wysokiej klasie rozgrywek odcisnęli piętno swoich talentów.
Byli to m.in. Ryszard Spodzieja, Reinhold Guzy i Rufin Dubiel, którzy przyszli do Unii w 1958 r. ze Sparty Lubań /kontynuatorki tradycji Spójni Lubań/, następnie Leon Palemba, który pojawił się u nas rok później /to także były gracz Sparty/, czy też wreszcie Wiesław Rusinek, ściągnięty w 1958 r. z Dąbskiego Kraków. Wybiegając w przyszłość dodać należy, że Spodzieja i Rusinek byli naszymi najlepszymi strzelcami w II -go ligowych rozgrywkach !.
Mam odnotowaną rozmowę z jednym ze starszych kibiców Jaskółek, który z kolei wspominał często powtarzaną przez Leona Palembę historię pochodzącą jeszcze z okresu, kiedy bronił on barw Sparty.
Oto w 1956 r. Lubań stanął przed olbrzymią szansą awansu do II ligii, wygrywając rozgrywki w swojej grupie III ligii. W decydującym meczu Sparta pokonała Podlesiankę Podlesie 4 : 1, w obecności 12 tysięcy widzów /!!!/ i stała się beniaminkiem II-go ligowych zawodów !!!!.
Jedną z bramek strzelił późniejszy Unista - Spodzieja, który w ogóle należał do najlepszych snajperów Sparty i wraz z Guzym, Palembą, czy Dubielem przyczynił się w olbrzymim stopniu do awansu swojej ówczesnej drużyny.
Dalej Palemba wspominał, że rozentuzjazmowany tłum dosłownie przeniósł na rękach wszystkich pilkarzy do miejscowej restauracji. Przed lokalem stanęli funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, by Panom Piłkarzom i szczęśliwcom, którym udało się wtargnąć do wnętrza knajpy, nikt nie przeszkadzał w zasłużonym konsumowaniu owoców zwycięstwa.
Podobno przy konsumpcji przeważał jeden owoc, ale jego marki nie odnotowałem.
Co oczywiste, było radośnie i spontanicznie, a zmęczonych zapewne wyłącznie trudami meczu piłkarzy, równie zmęczony trudami dopingowania tłum odniósł do domów. Podobno doszło przy tym do drobych i nieistotnych pomyłek i nie każdy zawodnik został odstawiony do swojego łóżka, ale któż w chwilach tryumfu zwracałby uwagę na niuanse.
Niektórym też ponoć po drodze przepadły buty i części przyodzienia, ale któżby się i tym przejmował - zespół za awans dostał zegarki i materiały na uszycie sobie ubrań. Tak to wtedy wyglądało !.
Pierwszy sezon w II lidze był dla Sparty udany, a "nasz" Spodzieja strzelił 6 goli, tyle samo w kolejnym sezonie.
Ten drugi sezon w II -ej lidze okazał się jednak dla Sparty feralny, a - tak to już bywa w życiu - korzystny dla innych, w tym dla Unii. Oto Sparta "zaczęła robić bokami" finansowo, bo krach z pieniędzmi to nie wymysł naszych czasów.
Zespół Sparty się rozleciał, a operatywni działacze Jaskółek ściągnęli do naszego klubu wspomnianych: Spodzieję, Dubiela /późniejszego wieloletniego działacza Unii/, Guzego i Palembę.
Po mieście chodziły słuchy, że podobno zakusy Unii były większe, ale transferami nie objęto wielce utalentowanego bramkarza Konarskiego, który ze Sparty trafił na I -szo ligowe boiska do szczecińskiej Pogonii, ani też Zawki, którego opiekuńczymi skrzydłami objął II -go ligowy klub z Gorzowa.
W Unii postanowiono pójść za ciosem. Kolejny sezon w klasie okręgowej, czyli rok 1958, to pasmo sukcesów.
Jeden z bohaterów poprzednich rozgrywek - Alojzy Witek nie spuszczał z tonu. Prawie w każdym spotkaniu rozgrywanym w 1958 r. w tabeli strzelców, lub w rubryce "asysta" można było znaleźć Jego nazwisko. Na dobre w skład zespołu wkomponował się Wiesław Rusinek, który wraz z Witkiem, Spodzieją i Dubielem siał postrach w szeregach przeciwników.
O możliwościach tych graczy i ich kolegów niech świadczy to, że w 22 rozegranych w 1958 r. meczach, tylko w 3 /słownie trzech !/ spotkaniach, Unia nie zdobyła żadnego gola !!!.
Tak wysoko postawiła naszym napastnikom poprzeczkę jedynie obrona dwóch walczących z Unią o awans zespołów: dwukrotnie Kabla /dwa remisy po 0:0/ i jeden raz rezerw Wisły /porażka na wyjeździe 0:2/.
Siła rażenia Jaskółek była więc przednia.
W tej sytuacji warto przypomnieć dokonania Witka i innych zawodników z tamtego okresu.
I tak z tych notatek, którymi dysponuję wynika, że Witek strzelał gole m.in. w meczach z: Bocheńskim u siebie /5 : 1 dla Unii, 4 bramki Rusinka !/, w dwukrotnie zremisowanych po 1: 1 meczach z Hutnikiem Nowa Huta,rezerwami Wisły u siebie /2: 0, drugi gol to zasługa
oczywiście Rusinka/,Prokocimiem, u siebie /4 :1, pozostałe 2 gole to, jakże by inaczej...Rusineki jeden gol to strzał Walkiewicza/,Okocimskim/4 : 0, aż 2 gole,
pozostałe zdobyli Dubiel i Spodzieja,Metalem Tarnów/ 3: 0 na wyjeździe, 2 gole Rufina Dubiela/, Dalinem/6 : 0 u siebie - Witek zdobył 2 gole, tyle samo, czyli 2 gole Nowak, po jednym Rusinek i Dubiel oraz 2: 0 na
wyjeździe / drugiego gola zdobył Spodzieja/ i - co jakże cenne, w meczu derbowym z Tarnovią na wyjeździe /2 : 1, drugi gol to zasługa superstrzelcaRusinka/.
Ponieważ w pozostałych meczach, w których Witek wyjątkowo nie wpisywał się na listę strzelców, Unia z reguły też wygrywała, nie może dziwić fakt, że znowu zostaliśmy mistrzem naszej grupy !!!. To był 1958r. ! - warto zapamiętać.Na ten kolejny historyczny sukces zapracowali oprócz Witka m.in.:Leśniak, Bernak, Barwiński, Żywiec, Kuciewicz, Tyliszczak, Guzy, Nowak, Wilk, Dubiel, Walkiewicz, Rusinek, Białas, Spodzieja i Kalemba.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz