28/ 1959r. - 11 KOLEJKA - STAL RZESZÓW - UNIA TARNÓW.
A Warszawę na tym meczu reprezentował sędzia. Zapadł w pamięć kibiców Jaskółek głównie dzięki 21 minucie meczu.
To
była piękna, koronkowa akcja Unistów. Piłka wędrowała jak po
sznurku, a zdezorientowani Stalowcy wciąż o ułamek sekundy spóźniali się
za naszymi graczami i co ważniejsze - za piłką. Akcję zwieńczyło piękne podanie z głębi
pola do wychodzącego zza pleców obrońców na czystą pozycję
Czarneckiego.Rozpędzony
Czarnecki
nie miał problemów z precyzyjnym przyjęciem piłki, wpadł z nią
w pole karne Stali, złożył się do strzału i w ciągu ułamka
sekundy wraz z futbolówką ... zniknął z oczu oniemiałych kolegów
!!!. Gdzie jest Czarnecki
?. Kilka tygodni po meczu, kiedy opadły emocje, jeden z piłkarzy
Unii, w rozmowie z kibicami miał żartobliwie
powiedzieć, że
przez ułamek sekundy myślał, że rozpędzony i atakujący z werwą
Czarnecki "przeleciał"
przez bramkę i pognał w kierunku płynącego przez Rzeszów Wisłoka.
Niektórzy gracze Unii patrzyli jeszcze w stronę czeluści bramki Stali, ale
nie - ani piłki, ani jeszcze chwilę gnającego w jej kierunku
Czarneckiego
i tam nie było !!!.
Po chwili nie było także wątpliwości i
innego rodzaju - Czarnecki
został po prostu sfaulowany przez Skibę
w polu karnym i tam też odnaleziono Go, wtłoczonego w murawę boiska.
Nad radość z odnalezienia Czarneckiego, przebijała radość innego rodzaju - mamy rzut karny !!!!. Jaskółki stanęły więc przed wielką szansą na objęcie
prowadzenia, jako że na tablicy wyników w tym momencie widniał
rezultat 0:0 !!!.
Niewątpliwie przełomowa chwila
spotkania !!!. Sędzia na szczęście dostrzegł całą sytuację,
ostrym gwizdkiem potwierdził faul na naszym piłkarzu, zdecydowanym
ruchem wskazał w kierunku pola karnego, ale radość Unistów była
przedwczesna !. Sędzia odgwizdał ... rzut wolny pośredni
!!!. Zapiski milczą, czy osłupiali piłkarze Unii pozbierali z murawy to, co pozostało jeszcze z brutalnie sfaulowanego Czarneckiego.
Materiały, którymi dysponuję milczą też na temat
argumentów sędziego. O argumentach, a zwłaszcza sposobie ich
prezentacji przez kibiców Unii, z którymi miałem styczność,
lepiej - z innych powodów - nie wspominać.
Wielu
obserwatorów meczu nie miała jednak wątpliwości - był faul i był
karny !.
Unia nie zamieniła rzutu wolnego na bramkę. Z
poczuciem wyrządzonej im krzywdy zawodnicy Unii szykowali się do
kolejnych ataków.
Ale do przerwy nie dały nam one pierwszego w
tym meczu gola.
Pierwsze
45 minut tego zaciętego boju zakończyło się więc wynikiem 0 :
0.
Przebieg
potyczki wskazywał na to, że obydwu zespołom będzie nadzwyczaj
ciężko o gole. Stal wszystkich zaskoczyła - miało być łatwo,
lekko i przyjemnie, a tymczasem gospodarze potraktowali spotkanie
bardzo prestiżowo i Unia nie miała ułatwionego zadania w
spotkaniu, w którym ze względu na dotychczasowe wyniki, miała prawo uchodzić za faworyta.
Czasem
się tak zdarza, że jak nie ma goli, to nie ma, ale jak już otworzy
się worek z nimi, to sypią się jak z rogu obfitości.
W
tym meczu tak właśnie miały się posypać bramki po przerwie i to
w okresie zaledwie 14 minut !!!. Kogo zmiotło to bramkowe tornado
?!.
To przykra sprawa, ale piłkarskie tornado zmiotło ...
Jaskółki, niestety !!!. Nie da się ukryć, ale Stalowcy wtłoczyli nas w murawę, tak jak wcześniej uczynili to z naszym piłkarzem. Najchętniej teraz napisałbym, że zapiski z meczu gdzieś się zapodziały, ale kolejne niestety - natrętnie panoszą się na biurku i najwyraźniej przetrwały próbę czasu. No to cóż, oddajemy sprawiedliwość faktom.
56
minuta meczu. Stanisław
Świerk
idzie na przebój. Widzi wychodzącego na dobrą pozycję Ryszarda
Matyszczaka / podług niektórych Matysiaka/.
Szybkie podanie. Piłka odbija się od nogi któregoś z obrońców
Unii, zmienia swój tor, ale na nasze nieszczęście, na zgodny z
intencjami podającego - piłka trafia do adresata. Matyszczak
strzela obok interweniującego bramkarza Unii.Przegrywamy
0 : 1.
63
minuta meczu.Próbujemy
szybko się odgryźć. Obrońcy poczuwający się do winy po stracie
gola, ustawiają się nieco wyżej, by pomóc kolegom z przednich
formacji odrobić stratę. Za wysoko. Bodajże Ryszard
Skiba
dostrzegaHenryka
Pilarskiego.
Podaje mu piłkę. Idealnie, w tempo. Niestety, ale Pilarski de facto
nie jest pilnowany. Lata gry w ŁKS - ie i Legii dochodzą do
głosu. Z zimną krwią wykorzystuje szansę, jaką stworzyła Mu
nasza linia obrony. Jest spokojny i opanowany, strzał
jest nie do
obrony - przegrywamy 0:2.
69
minuta.Rzeszów
poczuł posokę ofiary i niczym dziki zwierz rzucił się na Unię.
Unia
jest zamroczona, tego w tych rozgrywkach jeszcze nie było. Nie
potrafimy czysto zatrzymać napierającej Stali. Faul, rzut
wolny.
Gospodarzom wszystko się udaje. Kapitalne, techniczne
podanie Skiby
do Pilarskiego.
Ten nie pudłuje, mimo twardej asysty któregoś z Unistów.
Czarna
rozpacz. Jest 0:3.
Już
wiadomo jedno - Unia tego meczu nie wygra, ba nawet nie zremisuje. Walczymy
już tylko o honor. To kibice Stali tryumfują, nasze drzewce już nie
łopoczą.
Stal gra bardzo uważnie.
I wtedy Unia jeszcze raz
podrywa się do ataku. Tu już chodzi tylko o małą sportową
satysfakcję i namiastkę radości dla licznych Tarnowian przybyłych do
Rzeszowa.
Idzie piękna akcja, nie wiedzieć czemu przerwana
przez sędziego tuż przed polem karnym Stali.
Ale w końcu ta
ambicja włożona w tę fazę meczu przez Unię
przynosi efekt !. Wszystko dzięki Czarneckiemu,
który w 74 minucie zdobywa honorowego gola dla Jaskółek !.
To
jednak wszystko, co udało się nam uzyskać na niegościnnym
stadionie Stali. Jaskółki
przegrywają 1 : 3. Szkoda.
Kibice Unii jeszcze nie wiedzą, jaka szansa wymknęła nam się z
rąk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz