czwartek, 13 marca 2014

28/ 1959r. - 11 KOLEJKA - STAL RZESZÓW - UNIA TARNÓW.


A Warszawę na tym meczu reprezentował sędzia. Zapadł w pamięć kibiców Jaskółek głównie dzięki 21 minucie meczu.

To była piękna, koronkowa akcja Unistów. Piłka wędrowała jak po sznurku, a zdezorientowani Stalowcy wciąż o ułamek sekundy spóźniali się za naszymi graczami i co ważniejsze - za piłką. Akcję zwieńczyło piękne podanie z głębi pola do wychodzącego zza pleców obrońców na czystą pozycję Czarneckiego.Rozpędzony Czarnecki nie miał problemów z precyzyjnym przyjęciem piłki, wpadł z nią w pole karne Stali, złożył się do strzału i w ciągu ułamka sekundy wraz z futbolówką ... zniknął z oczu oniemiałych kolegów !!!. Gdzie jest Czarnecki ?. Kilka tygodni po meczu, kiedy opadły emocje, jeden z piłkarzy Unii, w rozmowie z kibicami miał żartobliwie
powiedzieć, że przez ułamek sekundy myślał, że rozpędzony i atakujący z werwą
Czarnecki "przeleciał" przez bramkę i pognał w kierunku płynącego przez Rzeszów Wisłoka.
Niektórzy gracze Unii patrzyli jeszcze w stronę czeluści bramki Stali, ale nie - ani piłki, ani jeszcze chwilę gnającego w jej kierunku
Czarneckiego i tam nie było !!!.
Po chwili nie było także wątpliwości i innego rodzaju -
Czarnecki został po prostu sfaulowany przez Skibę w polu karnym i tam też odnaleziono Go, wtłoczonego w murawę boiska. 
Nad radość z odnalezienia Czarneckiego, przebijała radość innego rodzaju - mamy rzut karny !!!!. Jaskółki stanęły więc przed wielką szansą na objęcie prowadzenia, jako że na tablicy wyników w tym momencie widniał rezultat 0:0 !!!.
Niewątpliwie przełomowa chwila spotkania !!!. Sędzia na szczęście dostrzegł całą sytuację, ostrym gwizdkiem potwierdził faul na naszym piłkarzu, zdecydowanym ruchem wskazał w kierunku pola karnego, ale radość Unistów była przedwczesna !. Sędzia odgwizdał ... rzut wolny pośredni !!!. Zapiski milczą, czy osłupiali piłkarze Unii pozbierali z murawy to, co pozostało jeszcze z brutalnie sfaulowanego Czarneckiego.

Materiały, którymi dysponuję milczą też na temat argumentów sędziego. O argumentach, a zwłaszcza sposobie ich prezentacji przez kibiców Unii, z którymi miałem styczność, lepiej - z innych powodów - nie wspominać.

Wielu obserwatorów meczu nie miała jednak wątpliwości - był faul i był karny !.
Unia nie zamieniła rzutu wolnego na bramkę. Z poczuciem wyrządzonej im krzywdy zawodnicy Unii szykowali się do kolejnych ataków.
Ale do przerwy nie dały nam one pierwszego w tym meczu gola.
Pierwsze 45 minut tego zaciętego boju zakończyło się więc wynikiem 0 : 0.
Przebieg potyczki wskazywał na to, że obydwu zespołom będzie nadzwyczaj ciężko o gole. Stal wszystkich zaskoczyła - miało być łatwo, lekko i przyjemnie, a tymczasem gospodarze potraktowali spotkanie bardzo prestiżowo i Unia nie miała ułatwionego zadania w spotkaniu, w którym ze względu na dotychczasowe wyniki, miała prawo uchodzić za faworyta.

Czasem się tak zdarza, że jak nie ma goli, to nie ma, ale jak już otworzy się worek z nimi, to sypią się jak z rogu obfitości.

W tym meczu tak właśnie miały się posypać bramki po przerwie i to w okresie zaledwie 14 minut !!!. Kogo zmiotło to bramkowe tornado ?!.
To przykra sprawa, ale piłkarskie tornado zmiotło ... Jaskółki, niestety !!!. Nie da się ukryć, ale Stalowcy wtłoczyli nas w murawę, tak jak wcześniej uczynili to z naszym piłkarzem. Najchętniej teraz napisałbym, że zapiski z meczu gdzieś się zapodziały, ale kolejne niestety - natrętnie panoszą się na biurku i najwyraźniej przetrwały próbę czasu. No to cóż, oddajemy sprawiedliwość faktom.
56 minuta meczu. Stanisław Świerk idzie na przebój. Widzi wychodzącego na dobrą pozycję Ryszarda Matyszczaka / podług niektórych Matysiaka/. Szybkie podanie. Piłka odbija się od nogi któregoś z obrońców Unii, zmienia swój tor, ale na nasze nieszczęście, na zgodny z intencjami podającego - piłka trafia do adresata. Matyszczak strzela obok interweniującego bramkarza Unii.Przegrywamy 0 : 1.



63 minuta meczu.Próbujemy szybko się odgryźć. Obrońcy poczuwający się do winy po stracie gola, ustawiają się nieco wyżej, by pomóc kolegom z przednich formacji odrobić stratę. Za wysoko. Bodajże Ryszard Skiba dostrzegaHenryka Pilarskiego. Podaje mu piłkę. Idealnie, w tempo. Niestety, ale Pilarski de facto nie jest pilnowany. Lata gry w ŁKS - ie i Legii dochodzą do głosu. Z zimną krwią wykorzystuje szansę, jaką stworzyła Mu nasza linia obrony. Jest spokojny i opanowany, strzał jest nie do
obrony - przegrywamy 0:2.



69 minuta.Rzeszów poczuł posokę ofiary i niczym dziki zwierz rzucił się na Unię.
Unia jest zamroczona, tego w tych rozgrywkach jeszcze nie było. Nie potrafimy czysto zatrzymać napierającej Stali. Faul, rzut wolny.
Gospodarzom wszystko się udaje. Kapitalne, techniczne podanie
Skiby do Pilarskiego. Ten nie pudłuje, mimo twardej asysty któregoś z Unistów.

Czarna rozpacz. Jest 0:3.
Już wiadomo jedno - Unia tego meczu nie wygra, ba nawet nie zremisuje. Walczymy już tylko o honor. To kibice Stali tryumfują, nasze drzewce już nie łopoczą.
Stal gra bardzo uważnie.
I wtedy Unia jeszcze raz podrywa się do ataku. Tu już chodzi tylko o małą sportową satysfakcję i namiastkę radości dla licznych Tarnowian przybyłych do Rzeszowa.

Idzie piękna akcja, nie wiedzieć czemu przerwana przez sędziego tuż przed polem karnym Stali.

Ale w końcu ta ambicja włożona w tę fazę meczu przez Unię przynosi efekt !. Wszystko dzięki
Czarneckiemu, który w 74 minucie zdobywa honorowego gola dla Jaskółek !.

To jednak wszystko, co udało się nam uzyskać na niegościnnym stadionie Stali.
Jaskółki przegrywają 1 : 3. Szkoda. Kibice Unii jeszcze nie wiedzą, jaka szansa wymknęła  nam się z rąk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz