TOWARZYSKI
MECZ UNIA TARNÓW - METAL TARNÓW.
Po
4 kolejce Jaskółki rozegrały sparing z Metalem. Zakończył się
on niespodziewanie remisem
1 : 1.
Unia nie wypadła w nim przekonywująco. Co więcej - do przerwy prowadził Metal - po golu swojego najlepszego snajpera - Derlagi. Derlaga miał się w nieodległej przyszłości stać piłkarzem, a zarazem niezłym egzekutorem w barwach Jaskółek. Honorowego gola dla Unii zdobył, no kto ?!, oczywiście gromko odpowiemy - Rusinek !, tym razem z rzutu karnego.
Brać trenerska po dziś dzień ma co do spotkań sparingowych /zwłaszcza rozgrywanych przed sezonem/ "słowa - wytrychy".
Jeśli zespół wygrywa sparingi, napewno usłyszymy, że znakomicie przepracował okres przygotowawczy, że widać tego rezultaty itd.
Jeśli sparingi są przegrywane, natychmiast świat dowie się, że jesteśmy w fazie zgrywania drużyny, szukania nowych ustawień i rozwiązań taktycznych, albo że po ciężkim okresie przygotowawczym jest to naturalne. Po części to prawda, ale nazbyt często to parawan dla nieporadności, bądź próba zamaskowania własnych pomyłek.
Odnoszę jednak wrażenie, że drzewiej trenerzy mniej wydziwiali podczas sparingów z ustawianiem składu, eksperymenty miały swoje merytoryczne /a nie np. pozaboiskowe/ uzasadnienie, a utalentowanych graczy wykorzystywano na pozycjach, do których ich talent i predyspozycje najbardziej pasowały. Tak rozumiano dobro drużyny i jej perspektywy, ale to temat na inną rubrykę.
Po meczu z Metalem trener Unii nie szukał słów usprawiedliwienia i uznał że zespół, który tak dobrze spisuje się w lidze, nie ma prawa schodzić poniżej pewnego poziomu. Zapowiedział, że w kolejnym meczu, tym razem mistrzowskim, Unia sięgnie ponownie po komplet punktów !.
Unia nie wypadła w nim przekonywująco. Co więcej - do przerwy prowadził Metal - po golu swojego najlepszego snajpera - Derlagi. Derlaga miał się w nieodległej przyszłości stać piłkarzem, a zarazem niezłym egzekutorem w barwach Jaskółek. Honorowego gola dla Unii zdobył, no kto ?!, oczywiście gromko odpowiemy - Rusinek !, tym razem z rzutu karnego.
Brać trenerska po dziś dzień ma co do spotkań sparingowych /zwłaszcza rozgrywanych przed sezonem/ "słowa - wytrychy".
Jeśli zespół wygrywa sparingi, napewno usłyszymy, że znakomicie przepracował okres przygotowawczy, że widać tego rezultaty itd.
Jeśli sparingi są przegrywane, natychmiast świat dowie się, że jesteśmy w fazie zgrywania drużyny, szukania nowych ustawień i rozwiązań taktycznych, albo że po ciężkim okresie przygotowawczym jest to naturalne. Po części to prawda, ale nazbyt często to parawan dla nieporadności, bądź próba zamaskowania własnych pomyłek.
Odnoszę jednak wrażenie, że drzewiej trenerzy mniej wydziwiali podczas sparingów z ustawianiem składu, eksperymenty miały swoje merytoryczne /a nie np. pozaboiskowe/ uzasadnienie, a utalentowanych graczy wykorzystywano na pozycjach, do których ich talent i predyspozycje najbardziej pasowały. Tak rozumiano dobro drużyny i jej perspektywy, ale to temat na inną rubrykę.
Po meczu z Metalem trener Unii nie szukał słów usprawiedliwienia i uznał że zespół, który tak dobrze spisuje się w lidze, nie ma prawa schodzić poniżej pewnego poziomu. Zapowiedział, że w kolejnym meczu, tym razem mistrzowskim, Unia sięgnie ponownie po komplet punktów !.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz