W pozostałych meczach 6 kolejki Naprzód Lipiny wygrał z Wawelem 1:0, Unia Racibórz rozgromiła Szombierki Bytom 4:0, Piast Gliwice wygrał ze Stalą Mielec 2:1, w derbach Rzeszowa Walter stawił opór Stali i nic ponadto, jako że zgodnie z prognozami przegrał 1:2, wreszcie Concordia Knurów wygrała z Legią Krosno aż 4:1.
Tabeli strzelców II ligi grupy południowej przewodził Urbas z Unii Racibórz z 5 trafieniami. W czołówce byli jeszcze: Jego kolega klubowy - Michalski oraz Wilczek z Concordii. W Unii najwięcej bramek zaliczył Rusinek /2/ oraz Witek, Guzy i Dubiel /po 1/.
Na marginesie, jako ciekawostkę podam, że liderem strzelców w III lidze był znany nam już Derlaga z Metalu Tarnów z 9 golami na koncie.
Nie myślcie sobie, że nasi strzelcy ustępowali pola jakimś przypadkowym graczom !. Co to, to nie !!! Na ten przykład Manfred Urbas był obok olimpijczyka i reprezentanta kraju Mariana Norkowskiego rekordzistą w ilości posiadanych tytułów króla strzelców w polskiej II lidze. Tytuł ten zdobywał trzykrotnie w barwach Unii Racibórz (w latach 1958, 1959 oraz 1960) !!!. Ten przykład także uświadamia z kim wówczas rywalizowały Jaskółki !!!.
Tak na marginesie: jako się rzekło na stadionie była gromadka sympatyków Jaskółek.
W tamtych latach kibice, aby szybko poznać wynik meczu, musieli albo jeździć za drużyną, co niekiedy wcale nie było takie proste, albo mieć "jeżdżących" sąsiadów, albo po prostu czekać na poranną prasę. Jeżeli myślicie, że internet i komórkę wymyślono w starożytności, to wyprowadzam Was dzisiaj z lekkiego błędu. Żeby szok nie był totalny, jedynie delikatnie zaznaczę: urządzenia te skonstruowano
n i e c o później. Zresztą i telefon był towarem
nadzwyczaj luksusowym. W Krakowie był później jeszcze taki sympatyczny zwyczaj, że pod wieczór podchodziło się pod budynki, w których mieściły się redakcje wydawanego od 1948 r. Tempa, Gazety Krakowskiej lub innego publikatora, i tam kibice mogli od "Panów Redaktorów" co nieco się dowiedzieć, bądź też wypatrywali wyników swojej drużyny,
wywieszanych na specjalnych tablicach. Najgorzej bywało, kiedy pod oknem redakcji zjawili się fani rywalizujących zespołów, a już w ogóle fatalnie, kiedy jako pierwsi dotarli tam kibice zespołu, który przegrał.
Dostęp do wiadomości był wtedy, delikatnie mówiąc, lekko utrudniony.
Nie potrafię już operować datami, ale sam byłem też świadkiem takiego oto zdarzenia, że przez otwarte okno, jakiś pracownik gazety darł się wniebogłosy, wieszcząc w ten sposób wygraną Cracovii. Sądząc po rozwianym włosie i obłędzie w oczach, niechybnie był to zwolennik zwycięskiego zespołu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz