piątek, 3 stycznia 2014

11/ 1959r. - II LIGA - 5 KOLEJKA.


Sezon 1959 r. - pierwsza w historii klubu II liga !5 kolejka - UNIA TARNÓW - WALTER RZESZÓW.
Zapowiedzi Trenera były jak najbardziej na miejscu, jako że naszym kolejnym przeciwnikiem był Walter, a więc zespół, który słabiutko rozpoczął rozgrywki. Zero punktów na koncie tej drużyny zapowiadało mecz do jednej bramki.
 
Przed tym spotkaniem piłkarze Jaskółek musieli zrobić porządny rachunek sumienia, przejść przez gęste sito weryfikacji i surowych sprawdzeń, bo rodowód rywala tego niewątpliwie wymagał. Tylko piłkarze nie mający niczego na sumieniu dopuszczani byli do rywalizacji z Walterem. 
 
Oczywiście z tym rachunkiem sumienia to żartuję /ale nie za bardzo/, ale faktem jest, że korzenie gości tkwiły w Milicyjnym Klubie Sportowym "Spartak", który poprzez stadia pośrednie, czyli "Szturmowca" i "Gwardii" dobrnął do nazwy KS Walter, która z kolei nawiązywała do osoby Świerczewskiego /pseudonim "Walter"/, komunistycznego działacza i generała.
Obecnie Policyjny KS Walter prowadzi mającą sukcesy nie tylko w kraju sekcję judo, silną, jak na warunki polskie sekcję badmintona, strzelectwa sportowego, boksu i brydża sportowego.
Przez ostatnie lata Walter walczył o zachowanie hali, trenował mimo braku ciepłej wody i odciętych mediów, aż pomocną dłoń wyciągnęła ku niemu Marma Rzeszów. Jednak czasy świetności sekcji piłkarskiej pozostały już tylko w pamięci najstarszych Rzeszowian.
Z nieco innej beczki - ostatnio miałem sympatyczne spotkanie ze znajomym kibicem z Rzeszowa, który w latach 50 - tych, od czasu do czasu, chadzał na mecze Waltera. Solennie zapewniał mnie, że nazwa klubu nawiązywała nie do osoby Świerczewskiego, ale do nazwy broni - Walther. Będąc pod wrażeniem wyobraźni rozmówcy przyznaję, że nawet nie zdążyłem zaoponować.

18 kwietnia 1959 r., na mecz z Walterem, Jaskółki wybiegły w składzie:
Czekanowski,Tyliszczak, Białas, Palemba, Guzy, Nowak, Leśniak, Czarnecki, Rusinek,
Dubiel, Spodzieja.
Nadal niedysponowanego Witka zastąpił Henryk Leśniak; widać było, że trener miał pewne kłopoty z zagospodarowaniem  pozycji po chorym Witku.

Zastąpić jednego z podstawowych graczy Unii nie było łatwo i niestety, ale i
Leśniakowi w tym meczu sztuka ta się nie udała. Miano do niego pretensje, że swoim występem nie nawiązał do klasy chorego kolegi.
To jest tak, że faktycznie apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kibice Unii - podczas meczu - a publikatory już po nim, narzekały jeszcze na wiele innych rzeczy, zapominając o kilku drobnostkach, a przede wszystkim o tym, że Unia była beniaminkiem i o tym, że grała w II lidze, czyli obecnej I lidze !!!.
A to narzekano na niedbałe rozgrywanie piłki przez defensywę Jaskółek, a to nie podobało się nadmierne kiwanie 
Rusinka, który faktycznie w tym meczu jakby zapominał na czym polega gra zespołowa, na słabe tempo i ... dziesiątki innych drobnych już mankamentów w grze gospodarzy.

Tymczasem mecz zaczął się niczym najpiękniejszy sen.
Jeszcze kibice nie zdążyli rozłożyć gazet, jako podkładek na stadionowej "prostej", jeszcze nie zdążyli ocenić wyjściowego składu Jaskółek, a co poniektórzy nie zdążyli pewnie jeszcze odwinąć pieczołowicie upchanych w kieszenie marynarek bidonów z herbatą, gdy... gdy można było już z całych sił krzyczeć: gooool !.
Tak, tak -
Dubiel już w 1 minucie spotkania zdobył prowadzenie dla Unii !!!. Radości i wrzawy było co niemiara, a na stadionie rozpoczęło się snucie domysłów, ile to jeszcze goli Unia zaaplikuje Walterowi. Szybko zdobyty gol może wywołać, w największym uproszczeniu, dwojakiego rodzaju skutki - albo niesionych na skrzydłach piłkarzy usposobi do
szybkiego podwyższenia rezultatu, albo wprowadzi drużynę w stan błogiego samozadowolenia.
Unia odnalazła się i zdecydowanie lepiej poczuła w stanie błogości. Rzeczywiście od momentu zdobycia gola brakowało szybkich akcji, piłka była rozgrywana sennie, w sposób łatwy do rozszyfrowania. Atak pokazywał co to znaczy tzw. "szkoła krakowska" futbolu, motając się w podania, jak to mówił Kazimierz Górski, według schematu:
"Ty do mnie, ja do Ciebie", było wiele nazbyt koronkowych akcji, którym brakowało wykończenia. Napastnicy uznali, że nadarzyła się okazja do podreperowania własnego konta bramkowego i wdawali się w dryblingi, dryblingi, dryblingi, które jednak tym razem efektu nie przynosiły.
Spłoszony Walter skomasował swoją obronę i indywidualnie  trudno było się przez nią przebić. Zbyt dużo akcji "szło"
środkiem boiska, a na dodatek i atak miał w tym dniu dziury, jako że i
Spodzieja grał w sposób niezbyt przekonywujący.
Tak to jest, że jak zespół sam wybije się z rytmu, to później niekiedy trudno jest zaskoczyć na normalne obroty. Odczuł to słabiej poczynający sobie w tym meczu
Rusinek, który pod koniec spotkania otrzymał dzięki podaniom kolegów, aż dwie znakomite okazje na podwyższenie wyniku. Rzadko mu się
dotychczas zdarzało, aby po takich "setkach" podnosił ręce do góry tylko po to, aby złapać się za głowę, wcześniej najczęściej podnosił je w gestach radości. No cóż, czasem i najlepszy musi złapać się za głowę, czasem nawet i dwa razy.
Unia w tym meczu nie zdobyła już więcej goli, a że sztuka ta nie udała się i Walterowi,
Jaskółki wygrały kolejny II - ligowy pojedynek 1:0 /1: 0/ !!!.
Gwoli historycznej prawdy dodać należy, że nazajutrz niektóre media pochwaliły za poziom gry Tyliszczaka. Obiektywnie również stwierdzić należy, że mimo wszystkich wskazanych mankamentów, zwycięstwo przypadło Unii w sposób jak najbardziej zasłużony, była ona zespołem lepszym i miała w tym meczu przewagę.

W pozostałych spotkaniach tej kolejki padły następujące rezultaty:
Stal Sosnowiec - Szombierki Bytom 2:1,Legia Krosno - Unia Racibórz 1:1, Stal Rzeszów -Naprzód Lipiny 1:1, Wawel Kraków - Piast Gliwice  2:0, Stal Mielec - Concordia Knurów  2:0.TABELA po 5 kolejkach:
1/ Wawel - 9 pkt
2/ UNIA TARNÓW - 8 pkt
3/ - 4/ Stal Sosnowiec i Mielec - po 7 pkt
5/ Concordia - 6 pkt
6/ -7/ Naprzód i Unia Racibórz - po 5 pkt
8/ - 9/ - 10/  Piast, Stal Rzeszów oraz Legia po 4 pkt
11/ Szombierki - 1 pkt
12/ Walter - 1 pkt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz