9/ 1959 r. - II LIGA - 4 KOLEJKA
Sezon
1959 r. - pierwsza w historii klubu II liga !
4
kolejka - PIAST GLIWICE - UNIA TARNÓW.
Wiadomość,
która wybijała z optymistycznego nastroju przed czwartą kolejką
tyczyła Witka, który
wniósł tak wiele pozytywów do meczu z Legią. Grypa nie wybiera,
ale tym razem wybrała właśnie Witka, dla którego nie było łatwo
znaleźć zmiennika.
Trener uznał, że najlepszym zastępcą
ofensywnego Witka będzie nominalny... obrońca
Kuciewicz
! Osłabiało to w istotny sposób naszą lewą flankę, ale
poszerzało defensywne możliwości Unistów.
Snadź Trener uznał,
że Jaskółki nie mogą sobie pozwolić na zbyt otwartą grę w
Gliwicach, albowiem klasa ich rywala wymagała niemałej rozwagi w
budowaniu przedmeczowej taktyki.
Piast zagościł na II
ligowych salonach już w 1957 r., ale dodać należy, że dość
szczęśliwie, bo w wyniku reorganizacji, rozszerzającej skład tej
klasy rozgrywkowej. "Piastunki" skwapliwie skorzystały z
okazji i na koniec sezonu zameldowały się w ścisłej czołówce II
ligii. W 1958 r. apetyty kibiców nie zostały zaspokojone, zespół
nie był już tak dobry i zakończył sezon na bodajże 7 miejscu.
Generalnie jednak Piast miał już wyrobioną markę, a już napewno
większe doświadczenie ligowe, niż beniaminek z Tarnowa, a poza tym
przewinęli się przez jego szeregi zawodnicy, których
nazwiska już wówczas, albo wkrótce, miały stać się znane w
całej piłkarskiej Polsce.
Na nasze szczęście, w składzie
nie było już gracza, który w Piaście pojawił się na krótko w
1953 / 1954 r. Akurat w sezonie, którym się zajmujemy, czyli w
1959 r., piłkarz ten występował już w innym klubie i jako jeden
z nielicznych polskich zawodników, właśnie w 1959 r. otrzymał
propozycję gry w królewskim REALU
Madryt
!!!!. Chciał go mieć również w swoim składzie słynny AC
Milan !.
Niestety nie otrzymywał zgody na przejście do europejskich sław.
Starsi kibice wiedzą, że chodzi mi oczywiście o Lucjana
Brychczego,
którego z Piasta przejęła drogą powołania Go do wojska
warszawska Legia. Z licznych wspomnień Brychczego wynika, że
próbował wyzwolić się z nowego, aż nazbyt opiekuńczego
klubu, ponoć w sprawie tej interweniował nawet stawiający pierwsze
kroki w polityce Edward Gierek, ale siła argumentów wojska, albo
raczej argumenty siły, okazały się nie do przeskoczenia.
Brychczy
pozostał na zawsze w Legii, został czterokrotnym mistrzem Polski,
również czterokrotnym zdobywcą Pucharu Polski, trzykrotnym
królem strzelców polskiej ekstraklasy. W ekstraklasie zdobył ponad 180 bramek.
W 1970 r. dotarł z Legią aż do półfinału Pucharu Mistrzów Europy, gdzie pożegnał się z rozgrywkami / 0:0 i 0:2 z Mistrzem Holandii Feyenoordem Rotterdam/.
To że był wielokrotnym
reprezentantem Polski to rzecz oczywista, uchodził za jednego z
najlepszych technicznie piłkarzy na Starym Kontynencie, ceniono
też Jego zmysł taktyczny. Mimo nienadzwyczajnych warunków fizycznych potrafił przetrwać niejedną zmianę pokoleniową w Legii, grał w jej barwach w podstawowym składzie ponad 17 lat !!!. Tyle piszę o nie grającym już w
Piaście w 1959 r. piłkarzu, gdyż akurat mamy z Jego osobą, jako
kibice Unii,
szczególne wspomnienia. Zagrał w barwach Legii
Warszawa przeciwko
Jaskółkom w 1969 r. w pamiętnych bojach w półfinale Pucharu
Polski !!!
Z łezką w oczach wspominam
walkę, czy wręcz prawdziwy bój unistów z drużyną popularnego
"Kici" we wspomnianym pólfinale, ale na opis tego meczu
przyjdzie jeszcze czas !.
Tak więc to było nasze szczęście, że
taki piłkarz nie występował w niebiesko - czerwonych barwach
Piasta.
Ale w 1959 r. w Piaście pozostały jeszcze rodzynki,
a zaliczyć do nich należy bez wahania Józefa
Gałeczkę,
który później, po przejściu do Zagłębia Sosnowiec, został
królem strzelców ekstraklasy, że o przywdziewaniu przez niego
reprezentacyjnego stroju nie wspomnę. Świetnie grał głową.
A
Unia ? - no cóż, oprócz chorego Witka posłała do boju
wszystkich najlepszych swych piłkarzy. Trzymajmy więc kciuki
za Rusinka,
Spodzieję, czy Czekanowskiego, który
po niegroźnym urazie właśnie ostro rozgrzewa się na płycie
boiska Piasta...
Obok nich na boisku pojawili się: Tyliszczak
Białas, Palemba, Guzy, Nowak, Czarnecki, wspomniany Kuciewicz
oraz Dubiel.
Zgodnie
z przewidywaniami to Piast częściej "przesiadywał" pod
naszą bramką. Skuteczny Czekanowski,
wspierany dzielnie przez linię obrony, a zwłaszcza przez
Białasa, Palembę i Tyliszczaka,
dawał nadzieję na dobry końcowy wynik, chociaż pod Jego bramką,
nie raz i nie
dwa, porządnie się zakotłowało. Piast nie
dopuszczał myśli o stracie choćby jednego punktu na swoim
boisku i wytrwale dążył do zdobycia gola. Słusznie zakładał, że
utrata bramki zmusi rywala do większego odsłonięcia się, a
zadanie kolejnych ciosów będzie wtedy tylko kwestią czasu. W
swoich ofensywnych zapędach miał jednak ograniczone pole manewru,
jako że szybko okazało się, że zwłaszcza Palemba
skutecznie
ograniczył ruchy prawoskrzydłowego gospodarzy. W tej sytuacji,
nie mogąc znaleźć recepty na Palembę, Piast forsował grę
przeciwległym skrzydłem, bądź środkiem boiska, co wyraźnie
zmniejszało jego siłę rażenia. A kiedy
już "Piastunkom"
udało się wyprowadzić w pole obronę Unii i stworzyć sobie
dogodną pozycję do strzału, to natychmiast okazywało się, że
po stronie Jaskółek występuje w tym dniu jeszcze jeden dodatkowy
gracz, zwany szczęściem.
Ot, jak choćby w 32 minucie meczu, kiedy
to rozpędzony napastnik Piasta, po pięknym wślizgu, wsunął
nogę
pomiędzy dwóch obrońców Unii, czubkiem buta dosięgnął
futbolówki,ale ta, w jakimś dziwnym kontredansie, wirując po
murawie niczym bąk, prześlizgnęła się obok lewego słupka
naszej bramki i wyszła poza boisko. A wszystko to działo się nie
więcej, niż 5 metrów przed naszą bramką. Tak przynajmniej
wynika to z odręcznego zapisku. Na odciążenie
swego przedpola
Uniści nie mogli za bardzo liczyć, bo składnych akcji zaczepnych
trójki naszych muszkieterów: Rusinka,
Dubiela i Spodzieji,było
w tym meczu jak na lekarstwo.
Jedenaście uśmiechniętych
twarzy powitało gwizdek arbitra, kończący pierwszą połowę. To
był promienny uśmiech na twarzach Unistów.Twierdza
"Unia" nie została zdobyta !, do przerwy było 0:0 !.
Po
przerwie obraz gry nie uległ radykalnej zmianie: Piast prawie cały
czas przeważał, miał więcej z gry, zaś Unia odgryzała
się zespołowymi akcjami swego ataku.
Aż do 55 minuty, kiedy
to rozegrał się dramat jednej z drużyn i to bynajmniej nie po
zespołowym zagraniu.
Tak się jakoś w tym spotkaniu
układało, że ofensywne akcje Unistów najczęściej finalizowane
były przez Spodzieję.
Zapadł więc on w pamięci obrońców Piasta i zwracali na Jego
poczynania szczególną uwagę. Kiedy więc w 55
minucie
Spodzieja
przymierzał
się do kolejnego strzału, został nieprzepisowo przyblokowany, ot
tak, na wszelki wypadek i ku przestrodze na przyszłość. Sędzia
odgwizdał rzut wolny. Do piłki podszedł Czarnecki.
Krótki
rozbieg, sprytne rozegranie piłki, przejmuje ją Guzy,
strzela i ... gooool
! Unia obejmuje prowadzenie na stadionie Piasta, który oniemiał z
wrażenia !!!.
Na nic zdał się zryw gospodarzy, na nic ich liczne
akcje. Wynik
nie uległ już zmianie,
Jaskółki zupełnie nieoczekiwanie tryumfowały na stadionie w
Gliwicach. Po
tym zwycięskim 1 : 0
na stadionie Piasta, dla wielu nie było już wątpliwości - II liga
miała swoją rewelację, a Jaskółki stawały się powoli
faktycznie czarnym koniem rozgrywek.
Kibice z Gliwic stracili po
tym meczu nie tylko punkty, dobre samopoczucie i nadzieję na
wyprzedzenie Tarnowian w II - ligowej tabeli, ale też i trenera
Edwarda
Metzgera,
który tak się przejął porażką, że postanowił zwinąć żagle
i przenieść się do innego klubu, na wszelki wypadek takiego,
który ... nie rywalizowałby z Unią.
W 4 kolejce za
sensacyjny /oprócz wyniku Unii/ uznano rezultat potyczki Wawelu
Kraków,
który na własnym stadionie zaledwie zremisował z Legią Krosno !!!
Szombierki
Bytom przegrały ze Stal Mielec 1:3
Concordia Knurów - Stal
Rzeszów 0:0,
Naprzód Lipiny - Stal Sosnowiec 1:1,
Walter
Rzeszów - Unia Racibórz 1:4.
Tabela
przedstawiała się następująco:
Prowadził Wawel z 7 punktami,
ale tuż za nim plasowała się
Unia
z 6 pkt /!!!/ i Concordia z takim samym dorobkiem.
Kolejne
miejsca:
4 - 5/ Stal Mielec i Sosnowiec po 5 pkt
6 - 7/ Unia
Racibórz i Piast po 4 pkt
8 - 9 - 10/ Stal Rzeszów, Legia,
Naprzód po 3 pkt
11/ - Szombierki 1 pkt
12/ Walter - 0 pkt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz