W rozgrywkach II ligii, pomiędzy 4 a 25 października 1959 r. nastąpiła przerwa, którą Unia wypełniła piłkarskim tournee po
Jugosławii /tereny obecnej Federacji Bośni i Hercegowiny/.
Kibice Unii nieco sarkastycznie komentowali ten wyjazd jako nagrodę za "niską" porażkę z Szombierkami i wywalczenie "aż" jednego punktu na "gorącym" boisku Waltera. Jednak te dwa wydarzenia dosyć mocno zabolały ówczesnych sympatyków klubu i głęboko zapadły im w pamięć.
Wyjazdy do Jugosławii w tamtym czasie były nie tylko atrakcyjne, ale i "kusząco - niebezpieczne".
Gdzieś tak w okolicach wyjazdu Unii, przed polskim sądem tłumaczyła się wcale nie tak mała grupka polskich kolarzy /by przez powściągliwość nie rzec - cały peleton/, ze swojej kolekcjonerskiej pasji do zagranicznych zegarków.
Podobno przywieźli ich z Jugosławii więcej, niż szprych w rowerze, a już na pewno więcej, niż zezwalały ówczesne przepisy. Zapadły wyroki skazujące.
Piłkarzom Unii taki
scenariusz nie groził - tak sobie myślę, że kochali
futbol i Unię, a zakochani czasu nie mierzą, więc po co by im
były zegarki ?.
Unia przyzwoicie wypadła w
Jugosławii.
Jak donosiła prasa, Jaskółki
pokonały zespół Chemika Garażdże 3 : 2, a później
reprezentację okręgu Garażdże 8 : 1 !.Praszczur
odnotował na skrawku sprawozdania z jakiejś gazety odręcznym
pismem, że przeciwnicy Unii nazywali się Goraźde i wszystko wskazuje na to, że ta ostatnia przytoczona nazwa jest poprawna.
Nie wiem, czy dobra postawa Unii w Goraźde miała na to jakikolwiek wpływ, ale w tej samej miejscowości na świat wiele lat później przyszedł znany zawodnik Legii Warszawa Miroslav Radović. Muszę i ten temat zgłębić ...
Nie wiem, czy dobra postawa Unii w Goraźde miała na to jakikolwiek wpływ, ale w tej samej miejscowości na świat wiele lat później przyszedł znany zawodnik Legii Warszawa Miroslav Radović. Muszę i ten temat zgłębić ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz