Kibice Unii nie za bardzo wiedzieli, czego można oczekiwać od Jaskółek w tym meczu. Po ostatnim słabym występie ligowym, przyszły sukcesy w Jugosławii.
Goście z kolei nierówną formę prezentowali przez całą rundę rewanżową. Dobre występy mieszały się u nich ze spadkiem dyspozycji. Grali w przysłowiową "kratkę".
Dlatego też żartobliwie przyjazd Concordii zapowiadano jako najazd Szkotów, jako że noszą oni kilt - spódniczkę właśnie w "kratkę". Skoro "kilt", to od razu pojawiał się "sporran", czyli charakterystyczna torebka przytroczona do szkockiej spódniczki. A w tym "sporranie" to już widziano tuzin goli strzelonych Concordii. Chciałaby dusza do raju ... Nie będę się już zagłębiał dalej w to, co jeszcze chcieliby podglądnąć kibice w szkockim stroju Knurowian, bo niechybnie zaprowadziłoby to tę rubrykę na manowce.
Niektórzy żałowali, że do Tarnowa nie przyjechali przedstawiciele innych sekcji, uprawianych niegdyś w Knurowie, a mianowicie palanta i zupełnie już zapomnianego tamburyno. Jeśli ktoś mniema, że Concordia miała sekcję muzyczną, to wyprowadzam go z błędu - tamburyno to była jak najbardziej gra ruchowa i sportowa. Prym w niej wiodły dziewczęta, a polegała na tym, że piłkę przebijano nad siatką ręką w rękawicy, bądź specjalną rakietką. Ciekawostką niech też będzie, że po otwarciu Parku im. Henryka Jordana w Krakowie w 1889 r. jedną z propagowanych tam form sportu było właśnie tamburyno.
Generalnie z "palancistami" i "tamburynowcami" Unistom byłoby łatwiej wygrać. Tymczasem gości nie można było lekceważyć - w ostatnim meczu zremisowali z wysoko notowanym Piastem 0:0.
Skoro po stronie gości widziano "kilt", to jednocześnie miano nadzieję, że po stronie Jaskółek zobaczy się przemożną chęć zmazania plam po meczach: wcześniejszym z Walterem i ostatnim z Szombierkami.
Pierwsze minuty meczu nie napawały jednak optymizmem ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz